Chiny straszą świat. „Jesteśmy gotowi walczyć do końca”
Donald Trump zwiększył stawkę ceł na towary z Chin z 10 proc. nałożonych miesiąc temu do 20 proc. To rozwścieczyło Pekin. „Jeśli wojna, czy to celna, handlowa, czy jakakolwiek inna, jest tym, czego chcą USA, to jesteśmy gotowi walczyć do końca” – oświadczyła ambasada ChRL w USA. Pomimo tego Państwo Środka chce osiągnąć 5 proc. […] Artykuł Chiny straszą świat. „Jesteśmy gotowi walczyć do końca” pochodzi z serwisu ANDROID.COM.PL - społeczność entuzjastów technologii.


Donald Trump zwiększył stawkę ceł na towary z Chin z 10 proc. nałożonych miesiąc temu do 20 proc. To rozwścieczyło Pekin. „Jeśli wojna, czy to celna, handlowa, czy jakakolwiek inna, jest tym, czego chcą USA, to jesteśmy gotowi walczyć do końca” – oświadczyła ambasada ChRL w USA. Pomimo tego Państwo Środka chce osiągnąć 5 proc. wzrost PKB. Ma jednak poważny problem.
Jeśli Stany Zjednoczone naprawdę chcą rozwiązać problem fentanylu, to właściwą rzeczą jest skonsultowanie się z Chinami, traktując się nawzajem jak równy z równym. czytamy we wpisie ambasady na platformie X.
Chiny straszą świat eskalacją wojny handlowej
Jest to odpowiedź na fakt podwyższenia ceł przez Biały Dom do 20 proc. na import z Chin. USA tłumaczyły, że jest to związane m.in. z przemytem fentanylu, śmiercionośnego narkotyku na teren Stanów Zjednoczonych właśnie z Państwa Środka, Kanady czy Meksyku. Dalej we wpisie Chińczyków czytamy:
Z kolei we wtorek rzecznik chińskiego ministerstwa spraw zagranicznych Lin Jian stwierdził, komentując wyższe stawki ceł Trumpa, że „rząd w Pekinie będzie grać do końca”.
Chiny – gospodarcze starcie gigantów
Ta wymiana retorycznych ciosów odbywa się w momencie zapalnym dla Pekinu. Premier Państwa Środka przedstawił bowiem w środę plan gospodarczy na ten rok. Rząd chce osiągnąć bardzo ambitny cel 5-proc. wzrostu gospodarczego pomimo wojny celnej z Białym Domem.
Jest to trzeci rok z rzędu, w którym Chiny wyznaczyły taki poziom, jednak jego ponowne osiągnięcie może być niezwykle trudne. Dlaczego Spójrzmy na założenia drugiej największej gospodarki naszego globu.
Jednym z kluczowych elementów strategii rządu jest zwiększenie wydatków publicznych w celu pobudzenia popytu wewnętrznego i wzmocnienia rynków. W tym roku deficyt budżetowy został podniesiony do poziomu 4% PKB, co stanowi najwyższą wartość od dekad. Rząd planuje emisję obligacji samorządowych o łącznej wartości 4.4 bln RMB (ok. 600 mld USD) oraz 1.3 bln RMB w specjalnych obligacjach rządowych – nieco mniej, niż wielu analityków oczekiwało. Wyjaśnia Krzysztof Kamiński, analityk OANDA TMS.
I to jest jest jeden z największym problemów chińskiej gospodarki. Jak podaje Bloomberg, według jego obliczeń na podstawie oficjalnych danych, deficyt, w którym wliczy się wszystkie wydatki rządu (w tym te na infrastrukturę, które nie są liczone w oficjalnych statystykach) może zbliżyć się do 10 proc.
Wielu ekonomistów, zwraca uwagę, że samo zwiększenie deficytu nie wystarczy i kluczowe będzie właściwe ukierunkowanie wydatków. Bez głębszych reform strukturalnych ambitny cel 5% wzrostu może być trudny do osiągnięcia – przestrzega Kamiński.
Konsumpcja, głupcze!
Co ciekawe, Chiny stawiają w tym roku również na portfele swoich obywateli. Premier Li Qiang w środę mówił, że polityka gospodarcza skupi się na poprawie jakości życia obywateli i pobudzeniu konsumpcji. Słowo „konsumpcja” pojawiło się w przedstawianym przez niego raporcie 27 razy – najwięcej od co najmniej dekady.
Dla porównania, hasło „jakościowego wzrostu PKB”, symbolizujące dążenie prezydenta Xi Jinpinga do rozwoju sektora zaawansowanych technologii, było używane znacznie rzadziej niż w zeszłym roku – wylicza Bloomberg.
Aby wesprzeć konsumpcję, przewidziano przeznaczenie 300 mld RMB (ok. 40 mld USD) na subsydia, choć według niektórych ekspertów kwota ta może okazać się niewystarczająca do znaczącego pobudzenia rynku. Dodatkowo cel inflacyjny obniżono do 2%, najniższego poziomu od 2003 roku, co sugeruje obawy przed presją deflacyjną – dodaje analityk OANDA TMS.
Cła, cła i raz jeszcze cła
Co więcej, nawiązując do sporów handlowych, premier Li zwrócił uwagę, że „wielostronny system handlowy doświadcza zakłóceń, a bariery taryfowe nadal rosną”. Chiny będą „sprzeciwiać się unilateralizmowi i protekcjonizmowi we wszystkich formach” – zapowiedział.
Przypomnijmy, że po ogłoszeniu przez prezydenta USA Donalda Trumpa pierwszych ceł na chiński import w ubiegłym miesiącu, Pekin odpowiedział m.in. 15-procentowymi taryfami na import węgla i skroplonego gazu ziemnego (LNG), a także 10-procentowymi stawkami na import ropy naftowej czy maszyn rolniczych. Podwojenie taryfy przez USA spotkało się z kolei z odwetem w postaci ceł w wysokości od 10 do 15 proc. na import produktów rolno-spożywczych z USA.
Jak zauważa w rozmowie z PAP, Marcin Jerzewski, kierownik tajwańskiego biura European Values Center, jest to analogiczny model działania do modelu zastosowanego przez Pekin wobec Tajwanu.
W 2021 r. ChRL wprowadziła de facto embargo na ananasy, cytrusy czy ryby sumowate, czyli produkty z regionów wyspy z silnym elektoratem Demokratycznej Partią Postępowej, której Pekin „nie uważa za partnera do rozmów” – wyjaśnił Jerzewski. Podobny cel polityczny przyświecał ChRL w przypadku norweskiego łososia czy australijskich win.
Odnosząc ten sposób działania do USA, można dojść do wniosku, że Chiny celują zwłaszcza w tzw. stany czerwone, czyli popierające Republikanów. Gospodarka tych części kraju opiera się głównie na rolnictwie i hodowli.
To uderza dość mocno w elektorat (prezydenta USA Donalda – przyp.red.) Trumpa i Partii Republikańskiej. Zresztą, co jest ciekawe, podobne działania możemy zauważyć w cłach odwetowych, które najprawdopodobniej nałoży na Stany Zjednoczone Kanada. Dlatego tutaj trzeba pochylić się nad tymi dwoma kryteriami. Mowa o dywersyfikacji (kierunków wymiany handlowej), ale również o zadanie takiego ciosu, żeby miał znaczenie nie tylko gospodarcze, ale również polityczne – zauważył ekspert.
Chiny się zbroją jak rok wcześniej
Co jeszcze wiemy o gospodarce Chin z raportu premiera Li? Budżet obronny ChRL wzrośnie o 7,2 proc. do około 245 mld dolarów, czyli w takim samym tempie jak w roku ubiegłym.
Jednak i w tym aspekcie dane mogą być nierzetelne. Niezależni eksperci wskazują, że rzeczywiste wydatki na obronność mogą być nawet o 30-90% wyższe od oficjalnych danych, co podkreślałoby rosnącą rolę armii w strategii Pekinu.
Chociaż Chiny wykazują silną wolę utrzymania 5% wzrostu gospodarczego, to rosnące napięcia ze Stanami Zjednoczonymi, skromniejsze niż przewidywano środki stymulacyjne oraz brak istotnych reform strukturalnych mogą utrudnić realizację tego celu. Zwiększone wydatki fiskalne mogą zapewnić krótkoterminowe wsparcie gospodarce, lecz długoterminowy sukces zależy od efektywnego wykorzystania funduszy oraz złagodzenia konfliktów handlowych. W obliczu ambitnych planów militarnych i ograniczonego luzowania polityki fiskalnej przyszłość chińskiego wzrostu budzi mieszane opinie – podsumowuje Krzysztof Kamiński.
Ankieta Bloomberga wśród 77 analityków wskazuje, że chińska gospodarka urośnie jedynie o 4,5% w 2025 roku, co tylko pokazuje wyzwania stojące przed władzami.
Damian Szymański, zastępca redaktora naczelnego Android.com.pl
Zdjęcie główne: U.S. Department of State / domena publiczna
Część odnośników to linki afiliacyjne lub linki do ofert naszych partnerów. Po kliknięciu możesz zapoznać się z ceną i dostępnością wybranego przez nas produktu – nie ponosisz żadnych kosztów, a jednocześnie wspierasz niezależność zespołu redakcyjnego.
Artykuł Chiny straszą świat. „Jesteśmy gotowi walczyć do końca” pochodzi z serwisu ANDROID.COM.PL - społeczność entuzjastów technologii.