Miłość to tylko biochemiczny trick?
Czy potrafimy zdefiniować miłość? Od tysięcy lat filozofowie, poeci i artyści szukają odpowiedzi na to pytanie. Dla jednych jest to metafizyczne doświadczenie, dla innych uczucie tak oczywiste i namacalne jak dotyk bliskiej osoby. Jednak czy biologia może pomóc w zrozumieniu tego fenomenu?

Czy potrafimy zdefiniować miłość? Od tysięcy lat filozofowie, poeci i artyści szukają odpowiedzi na to pytanie. Dla jednych jest to metafizyczne doświadczenie, dla innych uczucie tak oczywiste i namacalne jak dotyk bliskiej osoby. Jednak czy biologia może pomóc w zrozumieniu tego fenomenu?
– Dotychczas miałem okazję wielokrotnie opowiadać o „miłości” w świecie ptaków – stworzeń niezwykle ciekawych i różnorodnych pod względem zachowań godowych i partnerskich – mówi prof. Piotr Tryjanowski z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu. – To właśnie ptaki urzekają swoimi rytuałami miłosnymi, wiernością niektórych gatunków, a być może to ich zwyczaje zapoczątkowały walentynkowe tradycje. Ale choć ptaki są fascynujące, bliższe nam są ssaki – wszak nimi jesteśmy. To właśnie w ich świecie powinniśmy szukać odpowiedzi na pytanie, czym jest miłość w swojej najbardziej podstawowej formie – dodaje.
Miłość wśród ssaków
Miłość wśród ssaków to nie tylko poetycka metafora, lecz rzeczywistość, którą można zaobserwować w złożonych strukturach społecznych i zachowaniach. Wieloletnie badania wykazały, że różnorodne systemy rozrodu i organizacji społecznej u ssaków są głęboko powiązane z tworzeniem silnych więzi międzypłciowych, rodzicielskich, a nawet między osobnikami niespokrewnionymi. Nie chodzi tu wyłącznie o pragmatyczną współpracę w wychowywaniu młodych. W zachowaniach tych dostrzec można coś, co bardzo przypomina ludzką troskę, opiekę i przywiązanie.
– Szczególnie interesujące są gatunki monogamiczne, takie jak małpy ponocnice, które tworzą długotrwałe pary, dzielą obowiązki rodzicielskie i spędzają życie niemal zawsze razem. Samce tych gatunków często odgrywają aktywną rolę w opiece nad młodymi, co wzmacnia więź rodzinną i podnosi przeżywalność potomstwa – komentuje prof. Tryjanowski. – Podobne zachowania obserwujemy u myszaków kalifornijskich, gdzie usunięcie ojca z rodziny drastycznie obniża szanse przeżycia młodych. Samce tych gryzoni nie tylko bronią młodych przed drapieżnikami, ale również biorą czynny udział w ich wychowywaniu, co czyni je jednym z najlepszych przykładów ojcowskiej troski w świecie zwierząt – zaznacza.
Czy miłość to po prostu biochemiczny trick?
U ssaków żyjących w zorganizowanych grupach, takich jak lwy czy słonie, miłość i przywiązanie mogą przejawiać się w postaci silnych więzi między matką a potomstwem, a także między samicami tej samej grupy, które współpracują, aby chronić i wspierać młode. W społecznościach surykatek młodsze samice często pełnią rolę „pomocnic” przy wychowywaniu młodych dominującej samicy, co tworzy rodzaj wspólnotowego rodzicielstwa.
Z perspektywy biologicznej miłość romantyczna również zasługuje na szczególną uwagę. Badania Helen Fisher i jej współpracowników wykazały, że miłość romantyczna jest zjawiskiem o wyraźnych podstawach neurobiologicznych. Przyglądając się aktywności mózgu osób intensywnie zakochanych, odkryto, że miłość angażuje te same struktury mózgu, co mechanizmy odpowiedzialne za nagrodę i motywację. Kluczową rolę odgrywa tutaj jądro limbiczne śródmózgowia (VTA), jedno z głównych centrów nagrody w mózgu, odpowiedzialne za uwalnianie dopaminy – neuroprzekaźnika związanego z uczuciem przyjemności i motywacją.
– Czy to oznacza, że miłość to po prostu biochemiczny trick? Oczywiście, że nie. Choć biologia dostarcza nam narzędzi do zrozumienia mechanizmów miłości, samo doświadczenie tego uczucia pozostaje czymś o wiele bardziej złożonym. To połączenie biologii, psychologii i kultury sprawia, że miłość nigdy nie przestanie nas fascynować – zauważa prof. Tryjanowski.
Historia powstania miłości romantycznej
Filogeneza, czyli historia ewolucyjnego powstania miłości romantycznej, jest równie interesująca. Romantyczna miłość prawdopodobnie wyewoluowała równocześnie z pojawieniem się trwałych więzi partnerskich u wspólnych przodków człowieka i innych człowiekowatych. Zmiany środowiskowe i presja na bardziej efektywne strategie opieki nad potomstwem sprzyjały powstawaniu stabilnych więzi w obrębie pary. Silna więź emocjonalna między partnerami zwiększała przeżywalność potomstwa, a w dalszej perspektywie stabilność takich relacji pozwalała na lepsze radzenie sobie w zmiennych warunkach środowiskowych.
Dlaczego jednak romantyczna miłość przetrwała u Homo sapiens? Jej biologiczne korzyści są oczywiste. – Wybór jednego partnera i koncentracja energii na długotrwałej relacji zwiększały szanse na wspólną opiekę nad potomstwem, co było kluczowe w trudnych warunkach prehistorycznego świata – podkreśla prof. Tryjanowski. I dodaje, że „stabilne pary mogły lepiej radzić sobie z dzieleniem obowiązków, zapewniając młodym większe bezpieczeństwo i lepsze warunki rozwoju”.
Jednak biologia to tylko część historii. Kultura również odegrała kluczową rolę w utrwaleniu romantycznej miłości. Współczesne społeczeństwa idealizują to uczucie, co dodatkowo wzmacnia jego znaczenie. Mimo tego biologiczne podstawy miłości są wspólne dla wszystkich populacji ludzkich, niezależnie od kultury czy tradycji. To oczywiście prowokuje do zapytania – czy miłość można sprowadzić wyłącznie do biochemii?
– Moim zdaniem, choć biologia odkrywa przed nami fascynujące mechanizmy tego zjawiska, jego prawdziwe piękno tkwi w niezwykłej różnorodności doświadczeń, które ono oferuje. Miłość jest jednocześnie siłą ewolucyjną, strategią przetrwania i głębokim ludzkim doświadczeniem. I być może to właśnie ta złożoność czyni ją jednym z najpiękniejszych aspektów naszego życia – kończy prof. Piotr Tryjanowski.
Źródło: Uniwersytet Przyrodniczy w Poznaniu, fot. PxHere/ CC0