Recenzja Jimmy BX7 Pro Max. To odkurzacz, którego nie wiesz, że możesz potrzebować

Przed wami recenzja Jimmy BX7 Pro Max, a więc urządzenia do sprzątania, a dokładniej rzecz biorąc odkurzacza ręcznego, stworzonego z myślą o wszelkiego rodzaju łóżkach, materacach i poduszkach, aby walczyć z roztoczami. Poznając produkt jeszcze przed otrzymaniem go do testów, kupił mnie zapewnieniami skierowanymi do alergików. W takim razie czas sprawdzić, jak działa, czyli serdecznie […] Artykuł Recenzja Jimmy BX7 Pro Max. To odkurzacz, którego nie wiesz, że możesz potrzebować pochodzi z serwisu ANDROID.COM.PL - społeczność entuzjastów technologii.

Lut 11, 2025 - 21:32
 0
Recenzja Jimmy BX7 Pro Max. To odkurzacz, którego nie wiesz, że możesz potrzebować
Odkurzacz ręczny Jimmy BX7 Pro Max leży na szarej kanapie.

Przed wami recenzja Jimmy BX7 Pro Max, a więc urządzenia do sprzątania, a dokładniej rzecz biorąc odkurzacza ręcznego, stworzonego z myślą o wszelkiego rodzaju łóżkach, materacach i poduszkach, aby walczyć z roztoczami. Poznając produkt jeszcze przed otrzymaniem go do testów, kupił mnie zapewnieniami skierowanymi do alergików. W takim razie czas sprawdzić, jak działa, czyli serdecznie zapraszam was do poznania zalet i wad Jimmy BX7 Pro Max, a także naszej opinii.

Zalety

  • Wielofunkcyjne sprzątanie kanap i materacy
  • Wygodna i prosta obsługa
  • Wysoka moc, kt�rą po prostu czuć
  • Świetne rozwiązanie dla posiadaczy zwierząt i jako uzupełnienie regularnego sprzątania

Wady

  • Nie jest to najlżejsze akcesorium do sprzątania domu
  • Na stałe przytwierdzony kabel zasilający
  • Trzeba liczyć się z dosyć wysokim poziomem hałasu

Test Jimmy BX7 Pro Max – krótka opinia

Recenzowany odkurzacz jest świetny do celów, do których został stworzony. Mówimy o sprzęcie, który kompleksowo zadba o nasze materace, poduszki, łóżka i kanapy. Mnóstwo rozwiązań (UV, ciepło, jony itd.) sprawiają, że nie mówimy wyłącznie o odkurzaniu, a konkretnej walce ze wszelkimi rodzaju roztoczami i bakteriami. Niemniej to wszystko kosztuje, bo Jimmy BX7 Pro Max jest jednym z najdroższych odkurzaczy, a jednocześnie nie należy do najlżejszych.

Zestaw, specyfikacja techniczna i cena Jimmy BX7 Pro Max

Odkurzacz otrzymujemy w dużym opakowaniu, które prezentuje sam produkt oraz wybrane jego cechy w języku angielskim. Wewnątrz czekają na nas styropianowe wytłaczanki, które dobrze trzymają samo urządzenie oraz dołączone akcesoria. Wśród tych ostatnich znajdziemy wymienny filtr oraz prostą szczotkę z nożykiem do czyszczenia. Oczywiście nie mogło zabraknąć również instrukcji obsługi i tu już pojawia się język polski. Co ciekawe, w dostępnej książeczce znajdziemy nawet uproszczony diagram układu elektrycznego.

Nie wiem, kto jest na zdjęciu. Na zdjęciu znajduje się odkurzacz Jimmy BX7 Pro Max wraz z instrukcją obsługi, filtrem i szczotką na tle ceglanej ściany.
Fot. Łukasz Pająk / Android.com.pl

Cena Jimmy BX7 Pro Max wynosi 699 złotych i jest to topowa propozycja firmy w sektorze odkurzaczy ręcznych. Jest jednocześnie jednym z najdroższych na rynku, gdy patrzymy na modele bez wbudowanego akumulatora. Skoro o specyfikacji technicznej mowa, poniżej znajdziecie, co wyróżnia testowany produkt.

Budowa Jimmy BX7 Pro Max i jakość wykonania

Recenzja Jimmy BX7 Pro Max: odkurzacz ręczny z czarnym wykończeniem i przezroczystym pojemnikiem na kurz, leżący na drewnianym blacie.
Fot. Łukasz Pająk / Android.com.pl

Producent recenzowanego odkurzacza postawił w głównej mierze na tworzywa sztuczne przy produkcji BX7 Pro Max, ale są one dobrej jakości. Niestety są też połyskliwe, więc dosyć szybko się kurzą i pozostają odciski palców. Niemniej po kilku cyklach pracy nie zauważyłem, aby pojawiały się rysy i inne, trudne do usunięcia zabrudzenia. Mimo wszystko wcześniej na pewno poczujemy wagę sprzętu, która teoretycznie nie jest niska (2,7 kg), ale odczuwamy ją głównie podczas przenoszenia, a niekoniecznie samego sprzątania.

Front Jimmy BX7 Pro Max pokazuje się z przeźroczystą obudową szczotki, kilkoma oznaczeniami i niezbędnymi maskownicami. Pojawia się także prosty wyświetlacz, ale do niego jeszcze przejdziemy. Od boku doskonale widać wyprofilowaną rączkę do trzymania odkurzacza i właśnie to w jej ułożeniu widzę dużą zaletę. Poprawia ona komfort, a przede wszystkim sprawia (wraz z prostymi rolkami), że nie odczuwamy tak tej masy. Na rączce dojrzymy jeszcze dwa przyciski, które odpowiadają włącznikowi sprzętu oraz wyboru trybu pracy.

Z tyłu czeka na nas na sztywno przymocowany przewód zasilający. Jest on długi (5 metrów), ale trzeba pamiętać, żeby odpowiednio go wyprowadzić i nie zgubić opaski. Bez tej ostatniej raczej ciężko będzie przechowywać całość w formie, która nie będzie irytowała na dłuższą metę.

Masę Jimmy BX7 Pro zrozumiemy, gdy zobaczymy, ile rozwiązań producent postanowił zastosować w teoretycznie małym odkurzaczu. Na pierwszy ogień idzie wyjmowana elektroszczotka. Jej obudowę zdejmujemy poprzez zwolnienie dwóch, żółtych blokad i od razu uzyskujemy pełen dostęp. Tym sposobem czyszczenie nie powinno sprawiać żadnych problemów.

Wyjątkowe dodatki pojawiają się za to niżej. Obie powierzchnie oznaczone jako gorące to grafenowe płyty grzewcze. W ramach tej niższej zintegrowany jest jeszcze generator ultradźwięków. Szeroki otwór to z kolei wylot ciepłego powietrza, a pod nim jeszcze dojrzymy źródło światła UV, które pojawia się po wciśnięciu rolek. W jego przypadku producent zaleca, aby regularnie czyścić lampę w celu zwiększenia jej żywotności, ale też unikać jej dotykania palcami.

Przechodzimy do pojemnika, którego wyjmowanie i ponowny montaż jest bardzo prosty. Z kolei konserwacja, czyli opróżnianie zebranego brudu… także nie jest specjalnie skomplikowane. Odkręcamy wieko słoika, wyrzucamy wszystko i przeźroczystą część możemy śmiało czyścić pod bieżącą wodą. Czarne wnętrze również, ale wyłącznie plastikowy element. Metalową część cyklonu czyścimy z pomocą dołączonej do zestawu mini-szczotki. Sam filtr powinien starczyć na 30-50 godzin użytkowania.

Wrażenia z użytkowania Jimmy BX7 Pro Max

Recenzja odkurzacza Jimmy BX7 Pro Max z wyświetlaczem i pojemnikiem na kurz.
Fot. Łukasz Pająk / Android.com.pl

Poznaliśmy Jimmy BX7 Pro Max i zabieramy się do pracy. Na początek szukamy gniazdka elektrycznego, gdyż producent nie zdecydował się na zasilanie akumulatorowe. Zapewne w ten sposób oszczędzono na masie, która i tak do niskich nie należy oraz samej wydajności sprzętu, który należy do rozbudowanych. Niemniej drobna forma automatycznego zwijania mogłaby okazać się pomocna.

Po podłączeniu urządzenia i jego włączeniu dojrzymy prosty wyświetlacz, na który składają się trzy ikony, pasek i opcjonalnie komunikat o zablokowaniu szczotki. Ikony odpowiadają wybranemu trybowy pracy. Pozycja jonów (z odkurzaczem) zawsze musi być włączona, a my możemy zdecydować o tym, czy mają być generowane wibracje (elektroszczotka) lub �wiatło UV (z grzaniem).

Z kolei podłużny pasek to tak naprawdę czujnik stężenia pyłu, kt��ry pokazuje, ile kurzu i innych zabrudzeń jest pobierane do pojemnika. Najczęściej jest on całkowicie niebieski lub czerwony – bardzo rzadko zdarzają się stany pośrednie. Jego rolą jest tak naprawdę pokazywanie nam, czy dany obszar już w pełni odkurzyliśmy.

Ogólnie rzecz biorąc, sprzątanie z pomocą Jimmy BX7 Pro Max jest całkiem proste. Duża w tym zasługa ergonomicznej konstrukcji, która stanowi świetną przeciwwagę dla samej masy urządzenia. Proces odkurzania także przebiega sprawnie i czuć wysoką moc odkurzacza, a po skończonej pracy także ciepłe powierzchnie. W końcu grafenowe płyty + strumień gorącego powietrza osiągają nawet ponad 70 stopni Celsjusza, co z pomocą UV (265 nm) ma likwidować wszelkie roztocza i bakterie. Tym sposobem jakość sprzątania oceniam bardzo pozytywnie.

Jedynie trzeba pamiętać o wysokim hałasie. Co tu dużo mówić, nie ma kontroli mocy, więc recenzowany Jimmy BX7 Pro Max cały czas pracuje na pełnych obrotach, generując ponad 75 dB. Także nie jest to sprzęt do sprzątania, gdy obok śpi małe dziecko lub po prostu o późnych godzinach.

Recenzja Jimmy BX7 Pro Max. Podsumowanie i nasza opinia

Recenzja Jimmy BX7 Pro Max: Odkurzacz ręczny na szarej kanapie, z przezroczystym pojemnikiem na kurz i metalicznymi elementami.
Fot. Łukasz Pająk / Android.com.pl

Reasumując, recenzja Jimmy BX7 Pro Max pokazała mi, że… materace, poduszki i wszelkiego rodzaju kanapy potrafią mocno i szybko się brudzić. Jakość sprzątania z tym odkurzaczem naprawdę wchodzi na znacznie wyższy poziom, bo statystycznie coś czuję, że niewiele osób skupia się na tym aspekcie. Jakby nie patrzeć tytułowy produkt znacząco to ułatwia i robi kompleksowo, wykorzystując wiele sposobów na walkę z tym, co jest dla nas niepowołane, gdy śpimy.

Tak rozbudowane urządzenie niewątpliwie nie jest lekkie, a wraz z przymocowanym na stałe przewodem zasilającym, który jest długi, ogranicza wszelkie przenoszenie i przechowywanie. Z kolei w trakcie pracy pamiętajmy o wysokim hałasie. To tak naprawdę główne bolączki sprzętu, który w swojej niezbyt niskiej cenie potrafi całkiem sporo.

Źródło: oprac. własne. Zdj. otwierające: Łukasz Pająk / Android.com.pl

Sprzęt na okres testów został wypożyczony przez producenta i nie miał on wpływu na treść materiału. Część odnośników to linki afiliacyjne lub linki do ofert naszych partnerów. Po kliknięciu możesz zapoznać się z ceną i dostępnością wybranego przez nas produktu – nie ponosisz żadnych kosztów, a jednocześnie wspierasz niezależność zespołu redakcyjnego.

Artykuł Recenzja Jimmy BX7 Pro Max. To odkurzacz, którego nie wiesz, że możesz potrzebować pochodzi z serwisu ANDROID.COM.PL - społeczność entuzjastów technologii.