„Mission Impossible” Witkoffa, czyli dwa nieudane rozejmy [OPINIA]
Pamiętajmy, że Steve Witkoff to nie filmowy Etan Hunt, nie ma doświadczenia wyniesionego ze służb specjalnych, nie ma militarnego CV jakim może pochwalić się wybitny wojskowy, którym bezsprzecznie jest gen. Keith Kellog. Ale to na Witkoffa spadła najważniejsza geopolityczna misja początku prezydentury Trumpa. Głównym i zdaje się, że jedynym walorem Witkoffa w polityce USA jest to, iż grywa z Donaldem Trumpem w golfa, jest jego zaufanym przyjacielem i dzięki temu nie musi stać w kolejce do Gabinetu Owalnego pośród innych petentów. Życiorys Witkoffa jest podobny do Trumpa. To rekin biznesu z Bronksu, filantrop i jeden z fundatorów amerykańskiej prawicy. Państwowe elity oparte na urzędnikach, wojskowych, funkcjonariuszach i politykach takich osób nie znoszą, co na własnej skórze odczuł sam Trump.
W przypadku Witkoffa może to wszelako oznaczać, że to on stanie się w mediach winowajcą zaprzepaszczenia idei „pokoju przez siłę”, którą w kampanii głosił Trump. Co prawda może liczyć na wsparcie pro-trumpistowskiego bloku MAGA („Make America Great Again”), ale rządzenie krajem to nie chodzenie po ulicy i roznoszenie ulotek. Marco Rubio ma wsparcie Partii Republikańskiej jako naturalny następca Trumpa, a za gen. Kellogiem stoi majestat U.S. Army, więc odsunięcie ich od głównego nurtu negocjacji z Rosją, jest obecnie korzystniejsze dla nich, bo dla Witkoffa staje się przysłowiowym kamieniem „u szyi”.
Pamiętajmy, że Steve Witkoff to nie filmowy Etan Hunt, nie ma doświadczenia wyniesionego ze służb specjalnych, nie ma militarnego CV jakim może pochwalić się wybitny wojskowy, którym bezsprzecznie jest gen. Keith Kellog. Ale to na Witkoffa spadła najważniejsza geopolityczna misja początku prezydentury Trumpa. Głównym i zdaje się, że jedynym walorem Witkoffa w polityce USA jest to, iż grywa z Donaldem Trumpem w golfa, jest jego zaufanym przyjacielem i dzięki temu nie musi stać w kolejce do Gabinetu Owalnego pośród innych petentów. Życiorys Witkoffa jest podobny do Trumpa. To rekin biznesu z Bronksu, filantrop i jeden z fundatorów amerykańskiej prawicy. Państwowe elity oparte na urzędnikach, wojskowych, funkcjonariuszach i politykach takich osób nie znoszą, co na własnej skórze odczuł sam Trump.
W przypadku Witkoffa może to wszelako oznaczać, że to on stanie się w mediach winowajcą zaprzepaszczenia idei „pokoju przez siłę”, którą w kampanii głosił Trump. Co prawda może liczyć na wsparcie pro-trumpistowskiego bloku MAGA („Make America Great Again”), ale rządzenie krajem to nie chodzenie po ulicy i roznoszenie ulotek. Marco Rubio ma wsparcie Partii Republikańskiej jako naturalny następca Trumpa, a za gen. Kellogiem stoi majestat U.S. Army, więc odsunięcie ich od głównego nurtu negocjacji z Rosją, jest obecnie korzystniejsze dla nich, bo dla Witkoffa staje się przysłowiowym kamieniem „u szyi”.