Roborock Saros 10R: porządek bez wysiłku
Wracasz do domu po długim dniu w pracy – za tobą biurko zawalone papierami, goniące deadline’y, marzysz tylko o chwili spokoju. Wchodzisz do własnego lokum, a tam… czystość. Podłogi lśnią, dywany są odkurzone, a Ty nie musisz nawet kiwnąć palcem. Masz czas dla siebie. Brzmi jak sen? Nie, to rzeczywistość, którą oferuje Roborock Saros 10R.... Jeśli artykuł Roborock Saros 10R: porządek bez wysiłku nie wygląda prawidłowo w Twoim czytniku RSS, to zobacz go na iMagazine.


Wracasz do domu po długim dniu w pracy – za tobą biurko zawalone papierami, goniące deadline’y, marzysz tylko o chwili spokoju. Wchodzisz do własnego lokum, a tam… czystość. Podłogi lśnią, dywany są odkurzone, a Ty nie musisz nawet kiwnąć palcem. Masz czas dla siebie. Brzmi jak sen? Nie, to rzeczywistość, którą oferuje Roborock Saros 10R.
Roboty sprzątające jako kategoria sprzętu to nie jest nowość. Choć dziś mało kto zdaje sobie z tego sprawę, to tak naprawdę początki globalnego rynku autonomicznych robotów sprzątających datują się na późne lata 90. XX wieku. Jednakże, znaczący wzrost popularności tych urządzeń nastąpił w pierwszej dekadzie XXI wieku. Firma Roborock rozpoczęła działalność w 2014 roku i od razu w umiejętny sposób wykorzystała popyt na wygodę, bo jakże inaczej nazwać fakt, że coraz większa liczba użytkowników pożądała własnego urządzenia sprzątającego, które w jak najmniejszym stopniu będzie angażować domowników w uciążliwy proces konserwacji dywanów i podłóg.
Inżynierowie i projektanci marki Roborock doskonale zrozumieli sedno sprawy. Po co kupujemy robota sprzątającego? Zgodzimy się, że podstawowym celem jest posiadanie sprzętu, który pozwoli każdego dnia wracać do czystego, posprzątanego domu. To jednak wymaga absolutnej minimalizacji jakichkolwiek czynności konserwacyjnych. Robot nie może „zawieszać się” na płozach, stylowych krzesłach czy fotelach, zaplątywać w kable, utykać na progach, „bać się” czarnych wzorów na dywanach, albo wołać właściciela co 5 minut do rozplątywania szczotek.
Po dwóch tygodniach spędzonych z modelem Roborock Saros 10R stwierdzam, że w tym modelu te założenia bezobsługowości udało się doprowadzić niemal do perfekcji.
Roborock Saros 10R to oficjalnie dopiero debiutujący w naszym kraju, najnowszy i obecnie najbardziej zaawansowany robot sprzątający (dokładniej: odkurzająco-mopujący) spośród gamy dostępnych modeli w ofercie chińskiej marki.
Urządzenie, które trafiło na moje podłogi to sprzęt, który globalnie zadebiutował na niedawno zakończonych (w styczniu br.) tegorocznych targach CES w Las Vegas. Teraz miałam okazję wypróbować i sprawdzić ten sprzęt w praktyce. Czy to urządzenie, które ułatwi życie zapracowanych osób? Krótka odpowiedź brzmi: zdecydowanie tak, ale przejdźmy do istotnych detali, zaczynając od wzornictwa testowanego sprzętu.
Smukły design, który robi różnicę
Pierwsze, co rzuca się w oczy, to wygląd Saros 10R. Z jednej strony to kolejny okrągły robot sprzątający na rynku, ale od razu po wyjęciu z pudełka uwagę przyciąga smukłość urządzenia. Sam robot ma wysokość zaledwie 7,98 cm. To zdecydowanie najsmuklejszy model w historii marki Roborock i jeden z najbardziej płaskich urządzeń w tej kategorii jakie dziś są dostępne.
Ta smukłość nie jest tylko marketingowym chwytem, ale ma też istotne znaczenie praktyczne. Ta cecha sprawia, że urządzenie bez żadnego problemu jest w stanie wjechać pod nisko zawieszone meble, pod którymi wiele konkurencyjnych modeli, ani tym bardziej tradycyjne odkurzacze, nie mają szans uprzątnąć.
W moim mieszkaniu, gdzie sofa i łóżko mają niski prześwit, Saros 10R dotarł tam, gdzie kurz zwykle gromadził się… długo. Patrząc jak zręcznie Saros 10R myszkuje pod meblami zgrabnie omijając nóżki mebli, ale też dokładnie omiatając podłogi wokół nich, byłam mile zaskoczona precyzją robota. Nie dość, że Saros 10R absolutnie nie obtłucze wam mebli (niezależnie od ich barwy, czerń go nie „przeraża”), to jeszcze dzięki technologii adaptacyjnego podwozia AdaptiLift, robot potrafi się podnieść na progach czy krawędziach dywanów, płozach foteli i krzeseł, czy innych przeszkodach, które jest w stanie pokonać.
Producent deklaruje, że Saros 10R powinien poradzić sobie z przeszkodami o wysokości nieprzekraczającej 4 cm. Warto jednak podkreślić, że choć AdaptLift automatycznie dostosowuje wysokość podwozia robota do różnych przeszkód, to możemy za pomocą aplikacji mobilnej dodatkowo ułatwić Sarosowi pracę, wskazując i oznaczając w aplikacji np. wysokie progi czy dywany z długim włosiem.
Wreszcie design to nie tylko kwestie praktyczne – Saros 10R wygląda premium. Smukła, minimalistyczna obudowa w połączeniu z elegancką wielofunkcyjną stacją dokującą 4.0 pasuje do nowoczesnego wnętrza. Dla kogoś, kto ceni technologię i styl, to urządzenie nie tylko sprząta, ale też podkreśla status i jest funkcjonalną ozdobą wnętrza – czymś, co można śmiało pokazać znajomym podczas wizyty.
StarSight 2.0: robot widzi więcej
Sercem Saros 10R jest autonomiczny system nawigacji StarSight 2.0 – tu zaczyna się prawdziwa magia. Zamiast klasycznego lasera LDS mocowanego w charakterystycznej „wieżyczce”, w przypadku tego modelu Roborock postawił na technologię podwójnego światła 3D Time-of-Flight (ToF) wspieraną kamerą RGB i sztuczną inteligencją. Wszystkie sensory tutaj przeniesiono na krawędzie urządzenia. Co to oznacza w praktyce? Robot mapuje przestrzeń z bardzo dobrą precyzją – częstotliwość próbkowania 38 400 Hz (21 razy więcej niż w tradycyjnych systemach LDS) sprawia, że Saros 10R widzi świat znacznie dokładniej od wielu innych modeli robotów (w tym modeli z lidarem LDS). Testowałam go w salonie pełnym przeszkód: krawędzie mebli, dywany, kable, nóżki krzeseł, legowisko mojego pupila itp. Robot nie tylko ich nie dotknął, ale błyskawicznie dostosował trasę, omijając wszystko z dużą dokładnością.
System rozpoznaje aż 108 typów przeszkód – od luźnych przewodów po legowiska dla zwierząt. Co ważne, Saros 10R nie potrzebuje światła. Dzięki sensorom na podczerwień działa bezbłędnie również w nocy. Porównując go do mojego starego robota (przemilczę model), różnica jest kolosalna – tamten regularnie wpadał na krzesła i gubił się w ciemności. Saros 10R to jak przesiadka z Nokii 3310 na najnowszego iPhone’a.
VertiBeam: sprząta tam, gdzie inni zawodzą
Kolejnym asem w rękawie jest technologia VertiBeam, która usprawnia sprzątanie wokół przeszkód. Szeroki laser pionowy w połączeniu z tradycyjnym jednopunktowym pozwala robotowi lepiej widzieć krawędzie i kable. Testowałam to, rozkładając różnego typu przewody wzdłuż ściany na twardej podłodze. Saros 10R nie zahaczył o żaden z nich, co bez wątpienia będzie zaletą dla właściciela mieszkania pełnego elektroniki – nie musisz już sprzątać kabli przed sprzątaniem.
Saros 10R to wyposażona w bardzo udany system nawigacji maszyna do sprzątania. Moc ssania HyperForce w połączeniu z innowacyjną szczotką DuoDivide i boczną FlexiArm Riser i w efekcie robot radził sobie z każdym brudem. Na dywanie o średnim włosiu (18 mm) Saros 10R doskonale poradził sobie z sierścią mojego kota. Szczotka główna zebrała wszystko bez plątania, co jest zaletą zastosowanego w tym urządzeniu systemu Dual Anti-Tangle. Na czym to polega? Wyjaśniam: dwie niezależne szczotki obracają się z różną prędkością, rozplątując włosy, a wąski wlot szybko je zasysa do wewnętrznego pojemnika na brud.
Mopowanie to osobna historia. Dwa obrotowe mopy podnoszą się aż o 2,2 cm dzięki AdaptiLift, co zapobiega rozmazywaniu brudu i przyspiesza suszenie. Co istotne: w trybie mopowania dywany pozostały suche, a dla mieszkań z mieszanymi powierzchniami jest to kluczowe.
Bezobsługowa stacja dokująca 10 w 1
Sam robot sprawdził się doskonale, ale bez stacji dokującej pozostałby kolejnym urządzeniem wymagającym może nie takiej atencji jak tradycyjne odkurzacze, ale jednak dość częstej konserwacji. Stacja dokująca dołączona do zestawu z robotem Saros 10R to prawdziwy majstersztyk. Oferuje 10 funkcji w jednym: od mycia mopów gorącą wodą (80°C) po szybkie ładowanie w 2,5 godziny. Nie trzeba obawiać się, że np. po mopowaniu podłogi w kuchni, mopy pozostaną zatłuszczone – w 80°C tłuszcz rozpuszcza się w kilka sekund. Stacja usuwa też podobno 99,99% bakterii (co jest potwierdzone stosownym certyfikatem przez TÜV), co dla higieny w domu jest nie do przecenienia. Skorzystają na tym nie tylko alergicy.
Funkcja automatycznego odłączania mopa w trybie odkurzania dywanów to strzał w dziesiątkę – nie ma ryzyka zamoczenia włókien. Inteligentne ładowanie dostosowuje się do potrzeb – robot ładuje się tylko tyle, ile wymaga dokończenie sprzątania, a opcja ładowania poza godzinami szczytu obniża rachunki. Dla zapracowanej osoby, który nie ma czasu na obsługę sprzętu, to doskonałe rozwiązanie.
SmartPlan 2.0 i sterowanie
Oczywiście jak na każdy smart-sprzęt domowy przystało, także i robotem Roborock Saros 10R można sterować za pomocą dedykowanej aplikacji mobilnej. Aplikacja Roborock – dostępna zarówno na platformę iOS jak i Android – to centrum dowodzenia testowanym urządzeniem. SmartPlan 2.0 wykorzystuje AI do personalizacji sprzątania – robot np. sam zwiększa moc w kuchni po gotowaniu czy redukuje hałas w nocy.
Po tygodniu używania zauważyłam, że Saros 10R uczy się mojego mieszkania, dostosowując trasy i ustawienia. Sterowanie głosowe też jest, choć nie obsługuje jeszcze języka polskiego, ale znający dialekt Szekspira mogą wydawać robotowi polecenia, które ten rozumie bez problemu. Sprzęt Roborock jest też zgodny ze standardem Matter, co otwiera drzwi do szerszej jego współpracy z innymi urządzeniami smart home – na przykład robotem można sterować za pomocą asystenta Amazon Alexa, czy za pomocą np. Apple Watcha.
Dla kogo jest Saros 10R?
To sprzęt dla każdego, kto nie chce tracić czasu na sprzątanie. Lubisz porządek bez wysiłku? Saros 10R jest dla Ciebie. Roborock Saros 10R to bardzo udany sprzęt. Skuteczny w sprzątaniu i bardzo dobrze radzący sobie z różnego typu przeszkodami. Dzięki współpracy z bardzo funkcjonalną stacją dokującą nie angażuje w najmniejszym stopniu domowników. Owszem, czasem trzeba dolać wody do zbiornika, czy opróżnić zbiornik z wodą brudną, ale ręce też chyba czasem myjesz, prawda? Chcesz zobaczyć, jak działa? Zajrzyj na pl.roborock.com i sprawdź inne modele tej marki – Saros 10R to tylko wierzchołek góry lodowej.
Robot w regularnej cenie będzie kosztować: 5699 zł. Start sprzedaży ruszył 13 marca. W promocji na start otrzymamy go za 5249 zł.
Materiał przygotowany we współpracy z marką Roborock
Jeśli artykuł Roborock Saros 10R: porządek bez wysiłku nie wygląda prawidłowo w Twoim czytniku RSS, to zobacz go na iMagazine.