Najlepsze bajki na Netflix – ranking 2025. Te tytuły warto obejrzeć z dziećmi
Będąc małym szkrabem, spędzałem zdecydowanie za dużo czasu przed ekranem telewizora. Wybierając co obejrzeć, sięgałem po wszystko to, czym we wczesnych latach 2000. raczyły mnie Telewizja Polska oraz Polsat, bo i te kanały były tylko wówczas dostępne. W erze VOD, mamy jednak pełną kontrolę nad tym, co i kiedy nasze pociechy mogą oglądać. Jakie obecnie […] Artykuł Najlepsze bajki na Netflix – ranking 2025. Te tytuły warto obejrzeć z dziećmi pochodzi z serwisu ANDROID.COM.PL - społeczność entuzjastów technologii.


Będąc małym szkrabem, spędzałem zdecydowanie za dużo czasu przed ekranem telewizora. Wybierając co obejrzeć, sięgałem po wszystko to, czym we wczesnych latach 2000. raczyły mnie Telewizja Polska oraz Polsat, bo i te kanały były tylko wówczas dostępne.
W erze VOD, mamy jednak pełną kontrolę nad tym, co i kiedy nasze pociechy mogą oglądać. Jakie obecnie są najlepsze bajki na Netflix, które warto polecić milusińskim?
Najlepsze bajki na Netflix – spis treści
Najlepsze bajki na Netflix – reguły selekcji

Jeżeli mówimy o filmach animowanych skierowanych do dzieci, Netflix to trudny orzech do zgryzienia. Zawartość na tej platformie opiera się w szczególności o katalog wytwórni DreamWorks, Sony oraz Nickelodeon. Jeżeli którykolwiek z tych podmiotów zdecyduje się wycofać swoje animacje z czerwonej platformy, jej subskrybenci zostaną z bardzo ubogim katalogiem seriali animowanych, jak i pełnometrażowych animacji. Warto jednak zaznaczyć, że w rankingu znajdują się wyłącznie pozycje dostępne na platformie Netflix.
Nie chciałem również, aby ta lista opierała się na absolutnej sztampie. Oczywiście, mógłbym wrzucić tutaj Shreka (2001), Madagaskar (2005) lub Rybki z Ferajny (2004). To jest jednak niewątpliwa klasyka gatunku, dlatego w liście skupie się na świeżych i mniej docenionych animacjach, zdecydowanie wartych pokazania najmłodszej widowni. Kolejność jest przypadkowa, a każdy z zaprezentowanych filmów posiada polski dubbing na Netflix.
Mitchellowie kontra maszyny (2021)
Rodziny się nie wybiera, choć Katie Mitchell nie trafiła też najgorzej. Główną bohaterkę poznajemy pod koniec jej nastoletnich lat, gdy dostaje się na wymarzone studia filmowe. Gdy ta chce jak najszybciej opuścić rodzinne gniazdo, jej ojciec widzi szansę na wzmocnienie więzi rodzinnych oraz wielką wycieczkę, podczas której wszyscy Mitchellowie odwiozą Katie do uczelni.
To by nawet mogło się udać, gdyby nie wielki bunt maszyn oraz związana z nim apokalipsa. Świat Mitchellów jest futurystyczny do przesady, co pokazuje zaawansowana, sztuczna inteligencja robotów, sprzeciwiających się złemu traktowaniu przez ludzkość. Dość szybko się okazuje, że tylko Mitchellowie nie zostali złapani, i to na ich barkach spocznie uratowanie człowieka jako gatunku.
Spider-Man: Uniwersum oraz Spider-Man: Poprzez Multiwersum (2018 & 2023)
Niektórzy twierdzą, że dylogia Spider-Man: Uniwersum i Spider-Man: Poprzez Multiwersum to najlepsza historie w świecie człowieka–pająka, jaka kiedykolwiek pojawiła się na ekranach kin. Komiksowa wręcz animacja poklatkowa już robi wrażenie na starcie, lecz obydwie produkcje czarują teledyskowym tempem opowiadania historii, ale i łatwością, z jaką przemycają nawiązania do bogatej historii najbardziej rozpoznawalnego bohatera Marvel Studios.
Tym razem głównym bohaterem jest Miles Morales, który dopiero uczy się być Spider-Manem. Peter Parker to przeszłość, a Kingpin stworzył wyrwę w multiwersum, sprowadzającą do świata Milesa innych pajączków. Miles będzie musiał dorosnąć w ekspresowym tempie, nie zdając sobie sprawy, skąd mogą czyhać na niego zagrożenia.
Obydwa filmy to nie tylko przejmująca historia, ale i przede wszystkim kilka godzin niebywałej animacji. Jedyne, do czego można się przyczepić to fakt, że na zakończenie trylogii jeszcze trochę poczekamy. Spider-Man: Beyond the Spider-Verse zostanie wypuszczone dopiero w 2027 r. Mimo wszystko seansu nie warto odkładać w czasie.
Smok życzeń (2021)
Głównym motywem jest tu przyjaźń chłopca i dziewczynki, którzy zostają rozłączeni w dzieciństwie. Uczucie to było jednak tak silne, że główny bohater nie przestaje marzyć o ponownym spotkaniu z przyjaciółką. Na jego szczęście, umożliwia mu to magiczny smok, mający dla protagonisty aż trzy życzenia do spełnienia.
Ten film próbuje jednak zakręcić starym schematem Aladyna, oddalając się w stronę współczesności, daleko od arabskich pałaców i księżniczek. Smok życzeń to przede wszystkim, urocza i wysokobudżetowa animacja, która z pewnością porwie uwagę dzieciaków. Komediowe i współczesne ujęcie starej opowieści z chińskim zacięciem, jakie niewątpliwie będzie świeże również dla rodziców.
Vivo (2021)
Hołd dla latynoskiej muzyki oraz urocza historia miłosna. Tak w skrócie można opisać Vivo, czyli jedną z nowszych propozycji dla najmłodszych, od Netflixa. Uprzedzając pytania, tytuł nie ma nic wspólnego z chińską marką smartfonów.
Vivo to uroczy, żółty kinkażu (gatunek ssaka z rodziny szopowatych), który wyrusza w niecodzienną podróż. Jego zadaniem jest doręczenie miłosnej piosenki Marcie, miłości starego przyjaciela Vivo, który nie mógł niestety zrobić już tego osobiście. Andres grał kiedyś z Martą w duecie, lecz nigdy nie udało mu się wyznać prawdziwych uczuć wobec koleżanki.
No i co ważne, to kolejna produkcja, przy której palce maczało Sony Pictures Animation. Tu już zrobiona w nowoczesnych, ale i standardowych technologiach 3D, zachwyca swoją latynoską stylistyką i piosenkami, przetaczającymi się przez kolejne akty animacji.
Droga do El Dorado (2000)
Pierwszy z klasyków, po którym DreamWorks zaczęto traktować poważnie na poletku animacji długometrażowych. Tulio i Miguel to dwójka przyjaciół i oszustów zarazem. Podczas gry w kości, udaje im się wygrać mapę wskazującą tytułową Drogę do El Dorado, czyli Złotego Miasta.
Podobnie jak w późniejszym Mustang z Dzikiej Doliny, tu również pojawia się konflikt na tle historycznym. Bohaterowie trafiają do El Dorado, ale jego mieszkańcom grozi najazd hiszpańskich konkwistadorów, gotowych złupić miasto do ostatniej złotej monety. Tu właśni nastąpi zmiana nastawienia, w której protagoniści staną po stronie poszkodowanej ludności El Dorado.
Mustang z Dzikiej Doliny (2002)
Następne dzieło DreamWorks jest jedną z nietypowych propozycji. Chociażby dlatego, że główny bohater nie mówi tak jak zwierzęta w pozostałych bajkach, a odbiorca słyszy wyłącznie jego myśli. Najsilniejszy ze stada, koń został zniewolony i sprzedany amerykańskiej kawalerii. Po drugiej stronie sporu stoją Indianie, a jeden z nich uwalnia głównego bohatera historii.
Zarysowany konflikt nawiązuje oczywiście do XIX wieku, gdzie Amerykanie próbowali podbić Dziki Zachód. Mustang z Dzikiej Doliny imponował połączeniem ręcznego rysowania z komputerowymi, trójwymiarowymi efektami graficznymi. Zrobienie z konia bohatera niemalże zwierzęcego to również świetny zabieg artystyczny, przez który dziesiątki osób zakochały się w koniach na przełomie wieków.
Zdecydowanie warto obejrzeć, głównie ze względu na przywiązanie studia DreamWorks do historycznych szczegółów. To jedna z tych niedocenionych animacji przełomu wieków, z którą należy wręcz zapoznać kolejne pokolenia najmłodszych widzów.
Straszny Dom (2006)
Ten jeden dom na osiedlu, z którym zawsze było coś nie tak. Dość oklepany motyw, ale i jakże rzeczywisty, nawet we wspomnieniach z mojego dzieciństwa. Specyficzny chochoł, bo w przypadku mojej wioski, tego domu po prostu od kilku lat nie chciał kupić, ku niepocieszeniu sąsiadów i ich dzieci.
Straszny dom ma jednak nieco prostszą historię, połączoną z dość plastelinową animacją. Tytułowy budynek okazuje się wielkim potworem, który pożera wszystko i wszystkich. Oczywiście, dzieciom nie wierzy żaden dorosły – a szkoda – więc postanawiają wziąć sprawy w swoje ręce, wybierając się do przerażającego miejsca.
O ile jest to komedia dla młodszych i starszych widzów, Straszny dom nie wygląda tak pięknie, jak poprzednie propozycje. Choć animacja powstała w 2006 roku, Straszny dom przypomina miejscami pierwsze Toy Story (1995), i to ze znacznie mniejszym budżetem. Ta prostota może jednak się podobać, zwłaszcza jeśli chcecie pociechom pokazać coś świeżego i oryginalnego.
Najlepsze seriale animowane na Netflix – co warto obejrzeć?
Podobnie jak w przypadku animacji pełnometrażowych, oferta Netflix jest dość uboga, gdy szukamy topowych, najbardziej jakościowych produkcji. To nie znaczy jednak, że nie znajdziemy zupełnie nic. Trzy sprawy, na które warto uważać:
- w bibliotece platformy znajduje się mnóstwo animacji japońskich. To, że coś „wygląda jak bajka”, nie oznacza, że nią jest. Netflix jest pełny japońskich animacji dla dorosłych, pełnych brutalnej przemocy oraz innych motywów;
- Masha i Niedźwiedź to animacja rosyjska, zaleca się jej nie oglądać ze względu na elementy propagandystyczne;
- uważajmy też na animacje Cocomelon i program Ms. Rachel. Ich bardzo szybki montaż potrafi rozregulować podzielność uwagi dzieci i proces ten trudno odwrócić.
Mając rozegrane podstawy, możemy przejść do kilku propozycji.
Baranek Shaun: Przygody na Farmie (2023)
Baranek Shaun to sprawdzony hit już od 2007 r. Poklatkowa animacja, będąca spin–offem filmów z serii Wallace & Gromit to jeden z najdłużej trwających tego typu projektów w Wielkiej Brytanii. Nowe odcinki są dostępne na Netflix, więc mogą do nich wrócić także ci, którzy pamiętają farmę z dzieciństwa i emisji na TVP 1.
Jest to przede wszystkim przyjazna dzieciom komedia absurdu, gdzie pomysły inteligentnego baranka przerastają możliwości farmy (oraz reszty owiec i psa stróża), przez co każda sytuacja bardzo szybko wymyka się spod kontroli. Idealne zastępstwo dla klasycznych animacji slapstickowych, jeśli wyczerpaliście już np. Toma i Jerry’ego.
Filuś i Kubuś (2022)
Filuś i Kubuś to animacja bezpośrednio związana z kultową już grą Cuphead, wydaną w 2017 r. z dodatkiem The Delicious Last Course w 2022 r. W porównaniu do niej jednak serial jest zdecydowanie łatwiejszą przeprawą dla najmłodszych, i to z kilku względów.
Choć stylowe inspiracje latami 30. XX wieku są wyraźne, na tym one się kończą. To bezpieczna dla młodych widzów narracja z dwoma sezonami, promująca współpracę i przebaczenie. Owszem, widzimy drobną kreskówkową przemoc, ale nic innego, niż w klasycznych animacjach z takim Strusiem Pędziwiatrem.
Avatar: Legenda Aanga (2005–2008)
Absolutny klasyk od Nickeleodon, z jeszcze bardziej kultowym polskim dubbingiem. Choć Avatar: Legenda Aanga pożycza wiele od anime typu shonen (Naruto, Dragon Ball), to jest też znacznie łagodniejszą i krótszą produkcją do nadrobienia. To zaledwie 61 odcinków, rozcierających się na 3 pierwotne sezony.
Zdecydowanie jednak z lepszych pozycji Netflixa, które mogą nadrobić dzieci w wieku szkolnym. Przede wszystkim dlatego, że liczba odcinków pozwala łatwo zżyć się z każdym bohaterów i obserwować ich drogę do bycia nie tylko lepszymi wojownikami, ale i po prostu ludźmi. Jak wspomniałem na początku, polski dubbing również wynosi tę produkcję na piedestał.
Źródło: oprac. własne, Zdjęcie otwierające: Netflix / materiały prasowe
Artykuł Najlepsze bajki na Netflix – ranking 2025. Te tytuły warto obejrzeć z dziećmi pochodzi z serwisu ANDROID.COM.PL - społeczność entuzjastów technologii.