AI i miejsca pracy. Porozmawiajmy o AI w kontekście różnych profesji zawodowych
Dziś chciałam trochę podywagować nie tylko o tym, co nas czeka i jakie zawody znikną, ale jak przystosować się do tego z socjologicznego i psychologicznego punktu widzenia. Boicie się, że AI zabierze wam pracę, czy uważacie, że AI to „tylko narzędzie”, które uczyni waszą pracę bardziej produktywną i lżejszą? Oklepane zagadnienie? Być może tak, ale jest to temat, który dotyczy praktycznie każdego, więc czy stać nas na to, żeby tylko wzruszać ramionami? AI i miejsca pracy. Prognozy ile ich zniknie są różne: 20, 40, 80%? W jakiej perspektywie czasu? Wiadomo, że na pierwszy ogień pójdą zawody o wysokim stopniu rutynowości, gdzie już teraz można zastosować narzędzia AI: pracownicy biurowi, analitycy, doradcy, księgowi, marketingowcy, obsługa infolinii, kierowcy, kasjerzy. AI sprawia jednak, że bezpieczny nie może czuć się nikt, kto pracuje przede wszystkim głową, nawet osoby o tak wysokich kwalifikacjach, jak prawnicy, lekarze, a nawet naukowcy. Mało tego, trend ten będzie się rozszerzał także na pracowników fizycznych, w miarę jak opanowane będzie tworzenie robotów potrafiących zautomatyzować różne czynności. Hydraulicy? Sprzątacze? Obsługa hotelowa? Proszę bardzo! Max Tegmark porównuje to do podnoszącej się fali, zalewającej kolejne poziomy ludzkich umiejętności, od tych prostszych (dla komputera) jak zwykłe liczenie, tłumaczenie tekstów, prowadzenie pojazdów, po najbardziej skomplikowane, jak sztuka. Wskutek tego chyba każda branża pozostanie zagrożona. Rynek pracy dla ludzi będzie się coraz bardziej kurczyć i wymagać od nas coraz bardziej wyrafinowanych umiejętności, czyli zmuszeni będziemy do jeszcze większego wyścigu niż teraz. Za mniejsze pieniądze, gdyż bezrobocie zawsze skutkuje obniżką płac. Kai-Fu Lee uważa, iż w perspektywie najbliższych 10 lat, AI oraz maszyny będą w stanie przejąć ok. 40% zawodów. I niestety, argumentacja o tym, iż AI w zamian stworzy nowe możliwości pracy, tak jak to było zawsze w historii – nie za bardzo ma tu zastosowanie. Dlaczego? AI jest zbyt uniwersalna, przez co może zmienić setki branż, a poza tym celem jej wprowadzania jest właśnie przejęcie obowiązków ludzi. Sięgając po dalsze prognozy dotyczące rynku pracy, snuje się wizje awatarów, które zastąpią nas w pracy, cyfrowych ludzi służących do trenowania pracowników (także cyfrowych) czy komputerowej symulacji pracy… Z jakimi cechami AI sobie nie poradzi? Klasycznie zakłada się, iż są trzy grupy cech, z którymi AI jeszcze długo nie będzie umiała sobie poradzić: kreatywność, empatia i zręczność. Zatem względnie bezpieczne pozostają zawody, związane właśnie z między innymi: artystami, kreatorami, medykami, opiekunami, nauczycielami, czy budowlańcami. Osobiście mam wątpliwości. Widzimy, iż zawody kreatywne już w tej chwili padają „ofiarą” AI: twórców zastępuje się odpowiednimi narzędziami, a ludzka praca służy tylko do trenowania AI. Protestują przeciwko temu aktorzy, pisarze, dziennikarze, graficy, itd. Zostaną ci najbardziej utalentowani – ci, którym udało się wybić, a reszta będzie niepotrzebna. Empatia i kontakt z ludźmi? To jest dobry trop, tyle tylko, że to nie jest praca dla każdego. Lekarze staną się bardziej konsultantami i altruistycznymi opiekunami, kiedy AI zdejmie z nich brzemię diagnozowania i leczenia. Marzenie, któremu daleko chyba do spełnienia, widząc jak niskim poziomem empatii cechują się dziś lekarze. Poza tym niektórym przecież marzy się sztuczna inteligencja, która będzie odczytywać ludzkie emocje i reagować na nie, a zatem chcą stworzyć narzędzie, które wedrze się do ostatniego bastionu człowieczeństwa. Przytaczałam też już próby zastosowania prostego ChatGPT (nawet takiego nie dysponującego empatią) do zadań psychologa/terapeuty, a nawet… księdza – a więc do zawodu, który teoretycznie ma być jednym z najbezpieczniejszych! Poza tym trzeba pamiętać, że jest to bardzo niewielki wybór, w porównaniu do tego, co mieliśmy jeszcze do niedawna – co jeśli ktoś nie odnajduje się w żadnej z tych cech? Nie każdy ma predyspozycje do pracy wśród ludzi, nie każdy jest kreatywny, czy zręczny. Co wtedy? Trochę widzę tu analogię do dzikich zwierząt, spychanych przez człowieka na coraz mniejsze przestrzenie życiowe… Trzeba też pamiętać, iż zawody należące do powyższych grup to są zawody szczególnie angażujące emocjonalnie i narażone na problem wypalenia zawodowego. To oznacza, że potencjalny okres efektywnego zatrudnienia w nich spada, za to rodzą się konsekwencje zdrowotne. Czy czeka nas technofeudalizm? Tj. społeczeństwo podzielone na niewielką liczbę uprzywilejowanych, mających pracę i dochody z nowoczesnych technologii oraz zubożałe masy. Grozi to ogromnymi zawirowaniami społecznymi. Poza tym, gdyby ten cały postęp miał doprowadzić nas do takiej sytuacji, to byłaby po prostu porażka – jak stwierdzają sami specjaliści w dziedzinie AI: Nagie małpy, opracowawszy doskonałą technologię oszczędzania pracy, zdołały mimo wszystko uprzykrzyć życie sobie nawzajem, a potem się pozabijać. W związku

Dziś chciałam trochę podywagować nie tylko o tym, co nas czeka i jakie zawody znikną, ale jak przystosować się do tego z socjologicznego i psychologicznego punktu widzenia.
Boicie się, że AI zabierze wam pracę, czy uważacie, że AI to „tylko narzędzie”, które uczyni waszą pracę bardziej produktywną i lżejszą? Oklepane zagadnienie? Być może tak, ale jest to temat, który dotyczy praktycznie każdego, więc czy stać nas na to, żeby tylko wzruszać ramionami?
AI i miejsca pracy. Prognozy ile ich zniknie są różne: 20, 40, 80%?
W jakiej perspektywie czasu? Wiadomo, że na pierwszy ogień pójdą zawody o wysokim stopniu rutynowości, gdzie już teraz można zastosować narzędzia AI: pracownicy biurowi, analitycy, doradcy, księgowi, marketingowcy, obsługa infolinii, kierowcy, kasjerzy. AI sprawia jednak, że bezpieczny nie może czuć się nikt, kto pracuje przede wszystkim głową, nawet osoby o tak wysokich kwalifikacjach, jak prawnicy, lekarze, a nawet naukowcy. Mało tego, trend ten będzie się rozszerzał także na pracowników fizycznych, w miarę jak opanowane będzie tworzenie robotów potrafiących zautomatyzować różne czynności.
Z jakimi cechami AI sobie nie poradzi?
Klasycznie zakłada się, iż są trzy grupy cech, z którymi AI jeszcze długo nie będzie umiała sobie poradzić: kreatywność, empatia i zręczność. Zatem względnie bezpieczne pozostają zawody, związane właśnie z między innymi: artystami, kreatorami, medykami, opiekunami, nauczycielami, czy budowlańcami. Osobiście mam wątpliwości. Widzimy, iż zawody kreatywne już w tej chwili padają „ofiarą” AI: twórców zastępuje się odpowiednimi narzędziami, a ludzka praca służy tylko do trenowania AI. Protestują przeciwko temu aktorzy, pisarze, dziennikarze, graficy, itd. Zostaną ci najbardziej utalentowani – ci, którym udało się wybić, a reszta będzie niepotrzebna. Empatia i kontakt z ludźmi? To jest dobry trop, tyle tylko, że to nie jest praca dla każdego. Lekarze staną się bardziej konsultantami i altruistycznymi opiekunami, kiedy AI zdejmie z nich brzemię diagnozowania i leczenia. Marzenie, któremu daleko chyba do spełnienia, widząc jak niskim poziomem empatii cechują się dziś lekarze. Poza tym niektórym przecież marzy się sztuczna inteligencja, która będzie odczytywać ludzkie emocje i reagować na nie, a zatem chcą stworzyć narzędzie, które wedrze się do ostatniego bastionu człowieczeństwa.