„Chaos” to rzeź prosto do Netflixa. Reżyser „The Raid” powraca z nowym tytułem
Chaos może być największą premierą Netflixa od lat, choć nie jest to produkcja, którą mogą docenić wszyscy. Gareth Evans, twórca kultowego The Raid powraca po dekadzie do dobrze znanych sobie klimatów, więc fani akcji oraz efektownych choreografii walk powinni być zadowoleni. Wprawdzie pierwsze recenzje nie zachwycają, ale to nigdy nie korelowało z popularnością danej produkcji […] Artykuł „Chaos” to rzeź prosto do Netflixa. Reżyser „The Raid” powraca z nowym tytułem pochodzi z serwisu ANDROID.COM.PL - społeczność entuzjastów technologii.


Chaos może być największą premierą Netflixa od lat, choć nie jest to produkcja, którą mogą docenić wszyscy. Gareth Evans, twórca kultowego The Raid powraca po dekadzie do dobrze znanych sobie klimatów, więc fani akcji oraz efektownych choreografii walk powinni być zadowoleni. Wprawdzie pierwsze recenzje nie zachwycają, ale to nigdy nie korelowało z popularnością danej produkcji na platformie.
Premiera filmu Chaos na Netflix
To, że nowy film Evansa znajdzie się w zestawieniu TOP 10 na Netflix, jest kwestią czasu. Filmy akcji dość szybko zyskują na popularności w serwisie, czego przykładem była, chociażby Kontrola bezpieczeństwa. Tutaj mamy jednak do czynienia z czymś znacznie bardziej spektakularnym.
Fabularnie Chaos nie jest niczym nowym. Mamy tutaj lekko już zniszczonego życiem detektywa Walkera (Tom Hardy), któremu sporo brakuje do bycia krystalicznie czystym. Kiedy podczas jednej z operacji dochodzi do strzelaniny, Walker będzie musiał zająć się uratowaniem syna jednego z bossów podziemnego światka, a na drodze staną mu liczni przeciwnicy.
Bądźmy szczerzy – w fabule nie ma niczego odkrywczego, na co zwracają też uwagę pierwsi recenzenci. Na portalu Rotten Tomatoes film na podstawie kilkudziesięciu pierwszych recenzji miał ocenę na poziomie 68%. Podobnie wygląda to na MetaCritic. Głównym zarzutem, na którym się skupiono, jest właśnie szczątkowa oraz powtarzalna fabuła, ale za to chwalone są sceny akcji.
Już sam trailer pokazuje, czego możemy się spodziewać po produkcji. Nieskrępowanej i szalonej akcji, gdzie krew będzie lała się strumieniami. Nie pasuje to zbytnio do stylistyki Netflixa, który stawia na raczej bezpieczniejsze treści. Niemniej wygląda na to, że film pomimo dość mieszanych opinii w dniu premiery, będzie często oglądaną produkcją.
Takich prosty filmów akcji najzwyczajniej brakuje. Można jedynie żałować, że Chaos nie doczekał się kinowej dystrybucji, a obejrzymy go, tylko opłacając subskrypcję na Netflix i część osób zapewne będzie film oglądać na 55-calowych telewizorach lub laptopach.
Evans znany jest z tego, że choreografie walk oraz specyficzny rodzaj przemocy dobrze sprawdza się na dużym ekranie, ale nie ma co wybrzydzać. Jako film na piątkowy wieczór czy weekend, może być idealny.
Źródło: Netflix. Zdjęcie otwierające: Netflix / materiały prasowe
Część odnośników to linki afiliacyjne lub linki do ofert naszych partnerów. Po kliknięciu możesz zapoznać się z ceną i dostępnością wybranego przez nas produktu – nie ponosisz żadnych kosztów, a jednocześnie wspierasz niezależność zespołu redakcyjnego.
Artykuł „Chaos” to rzeź prosto do Netflixa. Reżyser „The Raid” powraca z nowym tytułem pochodzi z serwisu ANDROID.COM.PL - społeczność entuzjastów technologii.