Google każe wrócić do biur. Ekspertka zdradza, jakie będą konsekwencje
Dla pracowników Google skończyła się era home office. Jak podało CNBC, gigant postawił wiele osób przed trudnym wyborem: albo wrócą do biur, albo muszą liczyć się z utratą pracy. Zdaniem internautów decyzja uderza w osoby z niepełnosprawnościami, wykluczone komunikacyjnie oraz neuroróżnorodne. Jak wyjaśnia psycholożka Dominika Gołąb, giganci, ignorując potrzeby grup marginalizowanych, wpływają na cały rynek […] Artykuł Google każe wrócić do biur. Ekspertka zdradza, jakie będą konsekwencje pochodzi z serwisu ANDROID.COM.PL - społeczność entuzjastów technologii.


Dla pracowników Google skończyła się era home office. Jak podało CNBC, gigant postawił wiele osób przed trudnym wyborem: albo wrócą do biur, albo muszą liczyć się z utratą pracy. Zdaniem internautów decyzja uderza w osoby z niepełnosprawnościami, wykluczone komunikacyjnie oraz neuroróżnorodne. Jak wyjaśnia psycholożka Dominika Gołąb, giganci, ignorując potrzeby grup marginalizowanych, wpływają na cały rynek pracy.
Co właściwie stało się w Google?
Minęło pięć lat od początku pandemii. Według Google to wystarczająco, aby „cofnąć” zgodę na pracę zdalną. Pracownicy, którzy do tej pory wykonywali obowiązki w zaciszu własnego domu, muszą wrócić do biur pod groźbą zwolnienia. Gigant uważa bowiem, że „bezpośrednia współpraca jest ważną część innowacji i rozwiązywania złożonych problemów”.
Pewnym pocieszeniem może być fakt, że firma „zlitowała się” nad osobami mieszkającymi dalej niż 80 kilometrów od biura – im pozwolono pracować zdalnie, ale tylko do czasu ewentualnej zmiany stanowiska. Wtedy i one będą musiały wrócić, choć dostaną od firmy jednorazowe wsparcie finansowe na przeprowadzkę.
To jednak nie rozwiązuje zasadniczego problemu – wyjaśnia w rozmowie z Android.com.pl psycholożka Dominika Gołąb.
To, co dla jednych jest zwykłym udogodnieniem i wygodą, dla innych bywa jedyną realną opcją na funkcjonowanie zawodowe. Rozwój pracy zdalnej w okresie pandemii był przełomem – otworzył drzwi dla wielu osób, które wcześniej były systemowo wykluczane z rynku pracy.
Mówimy tu o bardzo zróżnicowanej grupie: od osób z niepełnosprawnością ruchową, które odnajdowały się w pracy umysłowej, ale dojazdy do biura były dla nich barierą nie do pokonania, po osoby neuroróżnorodne, takie jak osoby w spektrum autyzmu, lub z ADHD. Dominika Gołąb, psycholożka, w rozmowie z Android.com.pl
Przeczytaj też: Ranking słuchawek – 2025 r.
Google w ogniu krytyki
Na decyzję Google’a szybko zareagowali internauci. Zawrzało m.in. na LinkedInie, gdzie jedna z użytkowniczek – pani Alina – stwierdziła, że możliwość pracy zdalnej nie jest jedynie przywilejem, a szansą na przetrwanie. I doprecyzowała, że ma na myśli osoby chorujące przewlekle, opiekujące się bliskimi oraz zamieszkujące mniejsze miejscowości.
Pod jej postem na LinkedIn pojawiło się ponad 100 komentarzy. Ich autorzy nie tylko zgodzili się z panią Aliną, ale też zauważyli, że problem dotyczy znacznie szerszej grupy osób.
Dopiero co rozmawiałem z koleżanką, która od jesieni 2024 roku nie może znaleźć pracy, bo mieszka poza Wrocławiem i szuka pracy zdalnej. A takich ofert już prawie nie ma. Pan Kajetan w komentarzu na LinkedIn
Jestem tą osobą, która choruje przewlekle i dojazdy do biura pogarszają mój stan zdrowia. Niestety trafiłam na firmę, która obiecała mi tę formę pracy (zdalną – przyp. red.), a w trakcie zaczęła wymagać dojazdów do biura trzy razy w tygodniu. Skończyło się to bardzo niefajnie. Pani Iwona w komentarzu na LinkedIn
Dla mnie praca zdalna jest zbawienna. Odkąd córka poszła do przedszkola, często choruje, a ja nie muszę brać opiekunki za każdym razem. Gdybym pracowała stacjonarnie, to musiałabym – bo komu bym dziecko zostawiła, jak wszyscy pracują? Pani Izabela w komentarzu na LinkedIn
Mamy na rynku pracy wiele osób neuroatypowych, których hałas, obecność innych, czy nawet jaśniejsze światło całkowicie dekoncentruje i tylko w oddzieleniu od reszty mogą efektywnie pracować. Pani Weronika w komentarzu na LinkedIn
Google ignoruje potrzeby dużej grupy pracowników?
Decyzja Google to jedno. Już w lutym gigant zapowiedział, że rezygnuje z polityki DEI, czyli się stylu zarządzania zorientowanego na wspieranie różnorodności, równości i inkluzji.
Zgodnie z deklaracjami firmy, decyzja miała odbić się jedynie na procesach rekrutacji. Podjęte działania sugerują jednak, że to początek głębszej zmiany kultury organizacyjnej. Mniej otwartej, mniej elastycznej, mniej inkluzywnej, i – co niepokoi najbardziej – zmuszającej wiele osób do pracy w warunkach, w których pracować się nie da.
Dla wielu osób tradycyjne środowisko biurowe oznacza nieustanne zmaganie się z nadmiarem bodźców: hałasem, światłem, interakcjami społecznymi, niespodziewanymi przerwami.
W takim otoczeniu produktywność i komfort pracy znacząco spadają, a koszty psychiczne wzrastają. Zdalna praca, realizowana w znanym i bezpiecznym środowisku domowym, często pozwalała im nie tylko efektywnie wykonywać swoje obowiązki, ale po prostu być sobą. Dominika Gołąb, psycholożka, w rozmowie z Android.com.pl
Psycholożka zauważa też, próby dostosowania się do reszty mogą być wyczerpujące.
Większość dorosłych osób neuroatypowych maskuje swoje trudności – często nieświadomie – próbując dopasować się do dominujących norm społecznych i zawodowych. To maskowanie, choć pozwala „wtopić się w tło”, jest psychicznie wyczerpujące i z czasem prowadzi do przeciążenia układu nerwowego, zwiększonego ryzyka wypalenia zawodowego, depresji czy stanów lękowych.
Dlatego tak ważne jest, by organizacje tworzyły bezpieczne, akceptujące środowiska pracy, w których neuroatypowe osoby nie muszą się ukrywać ani „udawać neurotypowych”. Dominika Gołąb, psycholożka, w rozmowie z Android.com.pl
I chociaż Google mówi o „innowacji” i „rozwiązywaniu złożonych problemów”, nie chodzi bynajmniej o interesy mniejszości. Te dalej pozostają niezauważalne, nawet jeśli firma deklaruje wsparcie.
„Decyzje wielkich firm wysyłają jasny sygnał”
Niepokój budzi fakt, że decyzja Google może zwiastować początek szerszego trendu, który zepchnie na margines osoby już dziś zagrożone wykluczeniem z rynku pracy. Tymczasem – jak pokazują dane – grupy te stanowią istotną część polskiego społeczeństwa.
Z danych gov.pl wynika, że w Polsce żyje ponad 3 miliony osób z orzeczoną niepełnosprawnością. Szacunki mówią nawet o 7 milionach. Jedną z grup szczególnie narażonych na wykluczenie zawodowe są osoby w spektrum autyzmu – według raportu Fundacji JiM i Polskiego Instytutu Ekonomicznego jest ich w Polsce około 400 tysięcy, a pracuje zaledwie 2 proc. z nich. To 13 razy mniej niż ogólna średnia zatrudnienia wśród osób z niepełnosprawnościami w Polsce.
Co gorsza, nawet ci, którym udało się znaleźć pracę, często nie są w stanie się z niej utrzymać – aż dwie trzecie pracujących osób w spektrum autyzmu deklaruje, że ich wynagrodzenie jest niewystarczające.
Choć Google nie zatrzaskuje przed pracownikami drzwi dosłownie, to symbolicznie zamyka je przed wieloma osobami, które przez moment mogły uwierzyć, że mają swoje miejsce przy stole.
Decyzje wielkich firm wysyłają też jasny przekaz dalej – jeśli gigant pozwala sobie ignorować potrzeby grup marginalizowanych, to daje przyzwolenie mniejszym firmom na to samo. Uniwersalny nakaz powrotu do biura ignoruje realne potrzeby dużej grupy pracowników. Dominika Gołąb, psycholożka, w rozmowie z Android.com.pl
Zaledwie miesiąc temu, w kwietniu, obchodziliśmy Miesiąc Świadomości Autyzmu. W związku z tym zachęcamy do obejrzenia symulacji, która przedstawia przykładowy dzień w pracy osoby w spektrum. Bo – jak zauważyli internauci – dla wielu osób praca zdalna nie jest przywilejem, ale szansą na przetrwanie.
Źródło: oprac. własne. Zdjęcie otwierające: kovop58 / Adobe Stock
Artykuł Google każe wrócić do biur. Ekspertka zdradza, jakie będą konsekwencje pochodzi z serwisu ANDROID.COM.PL - społeczność entuzjastów technologii.