Kolejka chętnych na Google Chrome. W toku procesu antymonopolowego padła cena

Google, które zostało uznane przez amerykański sąd za monopolistę, może być zmuszone do sprzedaży przeglądarki Chrome. Chętnych na zakup firmy jest co najmniej kilku, a szef DuckDuckGo ujawnił właśnie, ile aplikacja może kosztować. Do tego, że Chrome to potentat na rynku przeglądarek, nie trzeba nikogo przekonywać. Według danych za marzec 2025, 66% udziałów należy właśnie do należącej do Google aplikacji. Drugie miejsce należy do Safari (około 17%), a ostatnie miejscu na podium należy do Microsoft Edge (5%). Nie dziwi więc fakt, że gdy pojawia się okazja do przejęcia, chętnych do zakupu jest tak wielu. Do grona zainteresowanych przejęciem Chrome zaliczają się takie firmy jak OpenAI, Perplexity, czy Yahoo. Nieco światła na kwestię wyceny przeglądarki rzucił CEO wyszukiwarki DuckDuckGo, który zeznawał w procesie sądowym przeciw Google. Dla przypomnienia sędzia Amit Mehta uznał, że obecny właściciel Chrome jest monopolistą, a jednym ze środków zaradczych może być wydzielenie najpopularniejszej przeglądarki świata spod kurateli Google. Chrome jest warta 50 miliardów dolarów? Gabriel Weinberg zarządzający konkurencyjną, lecz skupioną na prywatności wyszukiwarką DuckDuckGo uważa, że Chrome jest warte około 50 miliardów dolarów. CEO dodał, że jego firma nie dysponuje oczywiście takim budżetem, ale gdyby kwota była osiągalna, DuckDuckGo rozważyłoby złożenie oferty. Oczywiście na rynku jest więcej chętnych do przejęcia przeglądarki jak na przykład OpenAI, Perplexity czy Yahoo. Firmy te otwarcie zgłaszają chęć zakupu aplikacji, gdyby ta została faktycznie wystawiona na sprzedaż. Bo co ważne, to wszystko wciąż tylko spekulacje. Oficjalnie żadne decyzje nie zapadały choćby dlatego, że Google ma zamiar odwołać się od wyroku. [caption id="attachment_279326" align="aligncenter" width="640"] Udział poszczególnych przeglądarek w rynku, marzec 2025 / Statcounter[/caption] Amerykański sędzia, uznając Google za monopolistę, argumentował, że firma w 2022 roku zapłaciła Apple około 20 miliardów dolarów za to, by wyszukiwarka z Mountain View była domyślnym wyborem w Safari na iPhone'ach i iPadach. Biorąc pod uwagę, przedstawione wyżej statystyki, za sprawą Safari i Chrome, Google miałoby 83% rynku wyszukiwania. Trudno zatem nie zgodzić się, że firma zbyt mocno dominuje w tej przestrzeni. Amit Mehta zaproponował, więc podział i sprzedaż części segmentów działalności Google oraz nałożenie ograniczeń na zawieranie umów takich jak z Apple w przyszłości. Co więcej, sędzia chciałby, by gigant nie mógł nadużywać swojej pozycji także w sklepie Play oraz systemie Android. https://dailyweb.pl/google-discover-zmierza-na-desktopy-gratka-dla-uzytkownikow-szansa-dla-wydawcow/ Google nie chce oddać kontroli nad Chrome Jak bardzo inni chcieliby przejąć Chrome, tak mocno Google nie ma zamiaru do tego dopuścić. Firma zamierza walczyć nie tylko w sądzie, ale i w przestrzeni medialnej argumentując, że odebranie jej przeglądarki będzie szkodliwe dla całej branży i może zachwiać stabilnością internetu. Co więcej, jak donosi Bloomberg, dyrektorka generalna Google Chrome, Parisa Tabriz, zeznała podczas dochodzenia antymonopolowego w Departamencie Sprawiedliwości, że odseparowanie Google od Chrome jest w istocie niemożliwe i tylko Google może skutecznie zarządzać tą przeglądarką. Podstawą tego twierdzenia jest fakt, że Chrome zawiera wiele usług, które działają w oparciu o serwery Google, a zatem gdyby firma została zmuszona do sprzedaży przeglądarki, program przestałby być tym, czym jest obecnie. Chrome jest w takim stopniu zintegrowane z infrastrukturą Google, że nie będzie w stanie działać po odcięciu dostępu do tych zasobów. Choć sędzia Amit Mehta może nie zdawać sobie sprawy z technicznych zależności pomiędzy aplikacją a firmą, którą uznał za monopolistę, wciąż istnieją sposoby na ograniczenie kontroli Google nad Chrome. Usługi oparte w tej chwili na serwerach firmy można przenieść na niezależne (lub po prostu inne, komercyjne) środowisko, co oczywiście wymagałoby zaangażowania sporych środków i niemało czasu, ale nie jest niewykonalne. Chrome mogłoby też zostać nie tyle sprzedane, co podzielone pomiędzy innych graczy lub przejęte przez spółkę złożoną z kilku firm. Potencjalnych rozwiązań jest kilka i pozostaje nam mieć nadzieję, że o losie Chrome zdecyduje litera prawa, a nie lobby.

Kwi 29, 2025 - 09:12
 0
Kolejka chętnych na Google Chrome. W toku procesu antymonopolowego padła cena

Logo Google Chrome Web Store

Google, które zostało uznane przez amerykański sąd za monopolistę, może być zmuszone do sprzedaży przeglądarki Chrome. Chętnych na zakup firmy jest co najmniej kilku, a szef DuckDuckGo ujawnił właśnie, ile aplikacja może kosztować.

Do tego, że Chrome to potentat na rynku przeglądarek, nie trzeba nikogo przekonywać. Według danych za marzec 2025, 66% udziałów należy właśnie do należącej do Google aplikacji. Drugie miejsce należy do Safari (około 17%), a ostatnie miejscu na podium należy do Microsoft Edge (5%). Nie dziwi więc fakt, że gdy pojawia się okazja do przejęcia, chętnych do zakupu jest tak wielu. Do grona zainteresowanych przejęciem Chrome zaliczają się takie firmy jak OpenAI, Perplexity, czy Yahoo. Nieco światła na kwestię wyceny przeglądarki rzucił CEO wyszukiwarki DuckDuckGo, który zeznawał w procesie sądowym przeciw Google. Dla przypomnienia sędzia Amit Mehta uznał, że obecny właściciel Chrome jest monopolistą, a jednym ze środków zaradczych może być wydzielenie najpopularniejszej przeglądarki świata spod kurateli Google.

Chrome jest warta 50 miliardów dolarów?

Gabriel Weinberg zarządzający konkurencyjną, lecz skupioną na prywatności wyszukiwarką DuckDuckGo uważa, że Chrome jest warte około 50 miliardów dolarów. CEO dodał, że jego firma nie dysponuje oczywiście takim budżetem, ale gdyby kwota była osiągalna, DuckDuckGo rozważyłoby złożenie oferty. Oczywiście na rynku jest więcej chętnych do przejęcia przeglądarki jak na przykład OpenAI, Perplexity czy Yahoo. Firmy te otwarcie zgłaszają chęć zakupu aplikacji, gdyby ta została faktycznie wystawiona na sprzedaż. Bo co ważne, to wszystko wciąż tylko spekulacje. Oficjalnie żadne decyzje nie zapadały choćby dlatego, że Google ma zamiar odwołać się od wyroku. [caption id="attachment_279326" align="aligncenter" width="640"]Udział poszczególnych przeglądarek w rynku, marzec 2025 Udział poszczególnych przeglądarek w rynku, marzec 2025 / Statcounter[/caption] Amerykański sędzia, uznając Google za monopolistę, argumentował, że firma w 2022 roku zapłaciła Apple około 20 miliardów dolarów za to, by wyszukiwarka z Mountain View była domyślnym wyborem w Safari na iPhone'ach i iPadach. Biorąc pod uwagę, przedstawione wyżej statystyki, za sprawą Safari i Chrome, Google miałoby 83% rynku wyszukiwania. Trudno zatem nie zgodzić się, że firma zbyt mocno dominuje w tej przestrzeni. Amit Mehta zaproponował, więc podział i sprzedaż części segmentów działalności Google oraz nałożenie ograniczeń na zawieranie umów takich jak z Apple w przyszłości. Co więcej, sędzia chciałby, by gigant nie mógł nadużywać swojej pozycji także w sklepie Play oraz systemie Android. https://dailyweb.pl/google-discover-zmierza-na-desktopy-gratka-dla-uzytkownikow-szansa-dla-wydawcow/

Google nie chce oddać kontroli nad Chrome

Jak bardzo inni chcieliby przejąć Chrome, tak mocno Google nie ma zamiaru do tego dopuścić. Firma zamierza walczyć nie tylko w sądzie, ale i w przestrzeni medialnej argumentując, że odebranie jej przeglądarki będzie szkodliwe dla całej branży i może zachwiać stabilnością internetu. Co więcej, jak donosi Bloomberg, dyrektorka generalna Google Chrome, Parisa Tabriz, zeznała podczas dochodzenia antymonopolowego w Departamencie Sprawiedliwości, że odseparowanie Google od Chrome jest w istocie niemożliwe i tylko Google może skutecznie zarządzać tą przeglądarką. Podstawą tego twierdzenia jest fakt, że Chrome zawiera wiele usług, które działają w oparciu o serwery Google, a zatem gdyby firma została zmuszona do sprzedaży przeglądarki, program przestałby być tym, czym jest obecnie. Chrome jest w takim stopniu zintegrowane z infrastrukturą Google, że nie będzie w stanie działać po odcięciu dostępu do tych zasobów. Choć sędzia Amit Mehta może nie zdawać sobie sprawy z technicznych zależności pomiędzy aplikacją a firmą, którą uznał za monopolistę, wciąż istnieją sposoby na ograniczenie kontroli Google nad Chrome. Usługi oparte w tej chwili na serwerach firmy można przenieść na niezależne (lub po prostu inne, komercyjne) środowisko, co oczywiście wymagałoby zaangażowania sporych środków i niemało czasu, ale nie jest niewykonalne. Chrome mogłoby też zostać nie tyle sprzedane, co podzielone pomiędzy innych graczy lub przejęte przez spółkę złożoną z kilku firm. Potencjalnych rozwiązań jest kilka i pozostaje nam mieć nadzieję, że o losie Chrome zdecyduje litera prawa, a nie lobby.