Wystarczający
Kiedy pisałem felietony do poprzedniego, lutowego wydania iMagazine, nasza technologiczna bańka narzekała na skandaliczną obecność iPhone’a SE z Touch ID w ofercie Apple i wypatrywała jego następcy. W marcu ten jest już na rynku, ale Apple nazwało go 16e. Na to nie byliśmy gotowi. Ten artykuł pochodzi z archiwalnego iMagazine 3/2025 Następca, ale czego? Z... Jeśli artykuł Wystarczający nie wygląda prawidłowo w Twoim czytniku RSS, to zobacz go na iMagazine.


Kiedy pisałem felietony do poprzedniego, lutowego wydania iMagazine, nasza technologiczna bańka narzekała na skandaliczną obecność iPhone’a SE z Touch ID w ofercie Apple i wypatrywała jego następcy. W marcu ten jest już na rynku, ale Apple nazwało go 16e. Na to nie byliśmy gotowi.
Ten artykuł pochodzi z archiwalnego iMagazine 3/2025
Następca, ale czego?
Z każdą kolejną premierą Apple odnoszę nieodparte wrażenie, że jako fani tej marki czy, szerzej, technologii, coraz mniej rozumiemy jej przekaz. Albo sami go sobie komplikujemy, szukając każdego możliwego argumentu, aby tę czy inną premierę uznać za porażkę. Niebawem kolejne premiery, choć część recenzji produktów, których jeszcze nikt nie widział, już mógłbym tutaj śmiało przytoczyć. Zdaję sobie przy tym sprawę, że moje postrzeganie Apple jako firmy produkującej rzeczy, które po prostu działają, jest dalece odbiegające od narracji panującej w technologicznej bańce nad Wisłą, ale pomimo tego spróbuję się z nią zmierzyć raz jeszcze.
Apple, wypuszczając model iPhone’a 16e, chciało nie tyle zaprezentować następcę ostatniego modelu SE, ile definitywnie zerwać z tamtą linią. Miało ku temu kilka racjonalnych argumentów, takich jak zmiana bryły urządzenia, pożegnanie Touch ID, nowy procesor i ilość RAM wspierająca debiutujące niebawem w Polsce Apple Intelligence, czy w końcu włożenie do niego najnowszego projektu w postaci chipu Apple C1. O jego znaczeniu w kontekście długoterminowym piszę szerzej w drugim tekście w tym numerze. Pozostanie przy nazwie SE w przypadku modelu, któremu bliżej do iPhone’a 16 niż zapomnianego reliktu z przeszłości, byłoby bezsensowne.
Ale nie u nas.
Fala krytyki, która przelała się przez X czy komentarzy pod treściami dotyczącymi ostatniej premiery Apple, skupiła się wokół dyskusji nie o tym, że w końcu otrzymaliśmy produkt w miejsce przestarzałego modelu SE, ale o tym, że Apple zaprezentowało „zabiedzonego iPhone’a 16”, który jest przecież osobnym produktem. Odniosłem wrażenie, że 16e został nad Wisłą potraktowany jako – uwaga, ponieważ to kontrowersyjny wniosek – następca podstawowego modelu 16.
I to w złej cenie, jak na jego możliwości.
„Gdybyś miał doradzić iPhone’a dla seniora lub dziecka…”
Z takim pytaniem jako twórca technologiczny spotykam się bardzo często i nie inaczej było po premierze 16e. I nie będę trzymał cię w niepewności – tak, obecnie doradziłbym; odpowiadając na tak postawione pytanie, sięgnięcie po najnowszy model 16e. Stawiając się w butach grupy docelowej, której dotyczy to pytanie, z pewnością nie szukałbym MagSafe (albo nie wiedziałbym, czym ono w ogóle jest), 100 Hz ekranu Always On, czy 2000 nitów jego jasności, ale już na pewno zależałoby mi na długoletnim wsparciu aktualizacjami i baterii.
Tutaj 16e wypada naprawdę świetnie, dowożąc niejako nawet obietnicę z przyszłości, jeżeli zwrócimy uwagę na zysk płynący z zastosowania wspomnianego własnego chipu antenowego Apple C1, ale… no właśnie. Ale cena także nie pasuje do „następcy modelu SE”. Większość komentatorów oczekiwała kwoty coś około 2399 zł, więc zaproponowane przez Apple 2999 zł naturalnie wydaje się absurdem. I tutaj przyznaję, że wycena modelu 16e już w samych Stanach Zjednoczonych jest moim zdaniem za wysoka o około 100 dolarów, co w Polsce przekłada się na mniej więcej 350–500 zł więcej względem oczekiwań rynku. Polska cena nie wynika przy tym w żadnym wypadku z kursu dolara czy siły złotówki (co niektórzy próbują nam wmówić), ale z tego, jak firma z Cupertino wyceniła ten sprzęt na swój domowy rynek.
Z drugiej strony, patrząc na ekosystem, którego iPhone jest częścią, trudno znaleźć urządzenie działające w nim tak jak on sam, za tę cenę – nie sięgając po sprzęt poprzednich generacji czy używane urządzenia. To też nam umyka w dyskusjach o tym, że dziadek lub nastolatka dosłownie nie przeżyje bez wsparcia dla precyzyjnej lokalizacji AirTagów, jednego rdzenia graficznego w procesorze lub nagrywania w trybie kinowym. No dobra, bez tego ostatniego nastolatkowi będzie nie najlepiej, ale już prędzej nie spodoba mu się brak szerszej palety kolorów tego urządzenia. A wiem to po dziesiątkach rozmów, które toczę ze słuchaczami czy czytelnikami na temat procesu zakupowego sprzętów dla tych dwóch grup docelowych.
Czy można prościej?
Można. Przynajmniej jeśli chodzi o oficjalne portfolio, które znajdziemy w sekcji iPhone polskiego Apple Online Store. Po premierze modelu 16e i wycofaniu modeli 14 oraz SE jest prościej, ale może być jeszcze bardziej.
Bardzo chciałbym, aby Apple przestało oferować poprzednie generacje iPhone’ów, gdy na rynku pojawiają się nowe modele. Mając model 16e, klient powinien mieć do wyboru modele podstawowe (w dwóch a może nawet w jednym rozmiarze), modele Pro w dwóch rozmiarach i model 16e. Ten podstawowy, dla każdego, kto po prostu szuka iPhone’a na lata lub jest to jego pierwszy sprzęt w całym ekosystemie. A takich osób jest najwięcej, choć z perspektywy naszej bańki technologicznej wydaje nam się, że to nieprawda.
Im dłużej i więcej rozmawiam z ludźmi, tym bardziej dociera do mnie, że o 100 Hz ekranach, automatyzacjach i całej sile ekosystemu rozmawiamy my, w wąskich grupach fanów marki. I jasne, to są możliwości napędzające cały ekosystem i bardzo cenne, ale nie powinniśmy zapominać, iż przeciętnego klienta Apple niewiele interesują. Czy powinno być inaczej? Być może i tutaj my, jako ci którzy wyciskają z tego ekosystemu maksymalne możliwości, możemy się im przydać, ale nie wylewając wiadra krytyki na ich „zwykłego iPhone’a”, lecz pokazując krok po kroku jego znaczenie w całej tej nadgryzionej układance.
Więcej o tym i miejscu dla nowego iPhone’a 16e opowiadałem w jednym z ostatnich odcinków podcastu „Bo czemu nie?”. Zapraszam do odsłuchu!
Jeśli artykuł Wystarczający nie wygląda prawidłowo w Twoim czytniku RSS, to zobacz go na iMagazine.