Xiaomi i moc SU7 Ultra – co poszło nie tak? Kontrowersje wokół własności urządzeń connected

Xiaomi, producent znany z elektroniki użytkowej, ale stawiający również ambitne kroki w Chinach w branży motoryzacyjnej, wywołał oburzenie wśród właścicieli swojego flagowego samochodu elektrycznego SU7 Ultra. W ramach aktualizacji oprogramowania firma zdalnie ograniczyła moc pojazdu z 1548 KM do niecałych 900 KM, czyli o 42 procent. Decyzja ta miała na celu zwiększenie bezpieczeństwa, ale spotkała […] Artykuł Xiaomi i moc SU7 Ultra – co poszło nie tak? Kontrowersje wokół własności urządzeń connected pochodzi z serwisu ANDROID.COM.PL - społeczność entuzjastów technologii.

Maj 12, 2025 - 13:21
 0
Xiaomi i moc SU7 Ultra – co poszło nie tak? Kontrowersje wokół własności urządzeń connected
Samochód elektryczny Xiaomi SU7 Ultra

Xiaomi, producent znany z elektroniki użytkowej, ale stawiający również ambitne kroki w Chinach w branży motoryzacyjnej, wywołał oburzenie wśród właścicieli swojego flagowego samochodu elektrycznego SU7 Ultra. W ramach aktualizacji oprogramowania firma zdalnie ograniczyła moc pojazdu z 1548 KM do niecałych 900 KM, czyli o 42 procent. Decyzja ta miała na celu zwiększenie bezpieczeństwa, ale spotkała się z ostrą krytyką nabywców, którzy poczuli się pozbawieni pełnej kontroli nad swoim autem.

Bezpieczeństwo czy nadmierna ingerencja?

Xiaomi tłumaczyło, że ograniczenie mocy miało zapobiec potencjalnym wypadkom, szczególnie w rękach mniej doświadczonych kierowców. Zresztą producent doświadczył realnych konsekwencji wypadku pojazdu Xiaomi. Postanowiono zatem zareagować, ale zrobiono to w zły sposób. Firma najpierw zaproponowała, by właściciele odzyskali pełną moc po przejściu testu na torze, który miał ocenić ich umiejętności panowania nad pojazdem o tak dużej mocy.

Zobacz też: Jaki powerbank kupić — najlepszy powerbank dla każdego

Wprowadzono także 60-sekundowe opóźnienie w aktywacji trybu launch control, co dodatkowo zirytowało użytkowników. W odpowiedzi na falę krytyki Xiaomi ostatecznie wycofało się z nałożonych wcześniej ograniczeń mocy, przywracając pierwotną specyfikację SU7 Ultra po kolejnej aktualizacji oprogramowania. Z drugiej strony pomysł z testami na torze nie jest zły. Jazdy torowe pozwalają realnie poprawić umiejętności kierowców. Pytanie (tego niestety nie ujawniono), kto miałby płacić za takie testy. Jeżeli Xiaomi to rozważało, to firma zmarnowała potencjał zbudowania wizerunku producenta, który nie tylko dostarcza szybkie pojazdy, ale też dba o umiejętności kierowcy. Metoda marchewki byłaby myślę tu znacznie skuteczniejsza niż, czego byliśmy świadkami, nieudana próba kija, czyli próba zdalnego ograniczenia mocy sprzedanym już autom. Całość pokazuje jednak coś jeszcze.

Własność w erze urządzeń connected

Sprawa SU7 Ultra rzuca światło na szerszy problem związany z urządzeniami connected, które są stale podłączone do internetu i zależne od aktualizacji producenta. Choć klienci płacą za samochód czy inne inteligentne urządzenia, nie zawsze mają nad nimi pełną kontrolę. Producenci mogą zdalnie zmieniać funkcjonalność, wprowadzać ograniczenia lub wymagać dodatkowych opłat za odblokowanie pełnych możliwości. Takie praktyki budzą pytania o granice własności w cyfrowym świecie. Czy kupując produkt, naprawdę stajemy się jego pełnoprawnymi właścicielami? W zasadzie odpowiedź jest znana. Posiadamy sprzęt, ale nie oprogramowanie. Oprogramowanie jest licencjonowane.

Incydent z SU7 Ultra może wpłynąć na wizerunek Xiaomi, które planuje ekspansję na rynki globalne, w tym do Europy (co jest zapowiadane w 2027 roku). Firma obiecała większą przejrzystość i współpracę z użytkownikami, by uniknąć podobnych kontrowersji w przyszłości, ale nie zmienia to kwestii realnego wpływu producenta na produkt, który już został sprzedany. Sprawa pokazuje, jak delikatna jest równowaga między innowacjami a oczekiwaniami klientów w erze samochodów sterowanych oprogramowaniem. Z jednej strony niby słuszna motywacja (ograniczenie mocy ma wpływ na bezpieczeństwo), ale akcję zrealizowano w zły sposób. Nabywcy tego bardzo mocnego pojazdu płacili przede wszystkim właśnie za jego osiągi.

Ponadto gdyby Xiaomi najpierw dostarczyło samochody o mocy 900 KM (już i tak przecież olbrzymiej), czyli niższej od faktycznego potencjału napędu elektrycznego w SU7 Ultra, firma mogłaby zaproponować chętnym podniesienie mocy do wspomnianych 1548 KM, w zamian za uczestnictwo w wymagającym szkoleniu. Nie dość, że zapewne wielu nabywców by skorzystało, to jeszcze Xiaomi dodatkowo zmonetyzowałoby ich pragnienia, a posiadaczami najmocniejszych aut byliby wyłącznie przeszkoleni kierowcy, co powinno skutecznie przełożyć się na wzrost bezpieczeństwa na drogach publicznych.

Źródło: opracowanie własne. Zdjęcie otwierające: Xiaomi

Część odnośników to linki afiliacyjne lub linki do ofert naszych partnerów. Po kliknięciu możesz zapoznać się z ceną i dostępnością wybranego przez nas produktu – nie ponosisz żadnych kosztów, a jednocześnie wspierasz niezależność zespołu redakcyjnego.

Artykuł Xiaomi i moc SU7 Ultra – co poszło nie tak? Kontrowersje wokół własności urządzeń connected pochodzi z serwisu ANDROID.COM.PL - społeczność entuzjastów technologii.