Gatunek inwazyjny może zagrozić całemu ekosystemowi. Przykładów negatywnego oddziaływania jest cała masa

Gatunek inwazyjny to taki, który introdukowany na danym obszarze, stanowi poważną konkurencję dla gatunków autochtonicznych. Nawet niewielki bezkręgowiec może poważnie zagrozić całemu ekosystemowi, w którym się znalazł. Wydaje się to niedorzeczne? A jednak. Nie brakuje przykładów na to, że rodzime gatunki mogą przegrać konkurencję z inwazyjnymi.

Maj 1, 2025 - 09:29
 0
Gatunek inwazyjny może zagrozić całemu ekosystemowi. Przykładów negatywnego oddziaływania jest cała masa
Spis treści: Gatunek inwazyjny, czyli właściwie jaki? Gatunki inwazyjne niemal zniszczyły australijską przyrodę Nie każdy gatunek obcy stanowi zagrożenie Gatunki inwazyjne w Polsce, czyli kłopotliwi goście kontra rodzima przyroda Gościnność nie sprawdza się w świecie przyrody. O ile bioróżnorodność jest wysoce pożądana w każdym ekosystemie, to zwiększanie jej poprzez wprowadzanie gatunków obcych czasami ma poważne konsekwencje. Status niektórych z nich może bowiem zmienić się na „inwazyjny”, a to zawsze wiąże się z wystąpieniem mniej lub bardziej poważnych problemów. Gatunek inwazyjny, czyli właściwie jaki? Mówiąc o gatunkach inwazyjnych, na myśli trzeba mieć rośliny, zwierzęta, patogeny i wszystkie inne organizmy, które nie są rodzime dla ekosystemów, a ich obecność może powodować poważne szkody w środowisku lub gospodarce. Do takich zaliczane są także te, których oddziaływanie ma negatywne konsekwencje dla zdrowia ludzi. Najbardziej negatywne oddziaływanie gatunków inwazyjnych dotyczy ograniczenia bioróżnorodności poprzez zmniejszenie populacji lub całkowite eliminowanie gatunków autochtonicznych. Dochodzi do tego w następstwie konkurencji pokarmowej i środowiskowej, drapieżnictwa lub przekazywania patogenów. Brzmi poważnie, ale czy ta definicja nie wyolbrzymia nieco skali problemu? Otóż nie. Gatunki inwazyjne niemal zniszczyły australijską przyrodę Najlepszym dowodem na to, jak destrukcyjne dla rodzimej przyrody mogą być gatunki inwazyjne, jest ich wpływ na Australia. Prawdopodobnie na całym świecie nie ma drugiego obszaru, który w tak dużym stopniu jest narażony na dewastację ekosystemów pod wpływem introdukcji (zamierzonej lub przypadkowej) obcych roślin i zwierząt. Przykładem niech będą króliki, które do Australii przybyły w 1859 roku. Sprowadzone przez Thomasa Austina w celach łowieckich, zaczęły mnożyć się na potęgę i niemal doszczętnie zdemolowały tamtejsze środowisko. Prawdopodobnie najstarszy gatunek inwazyjny w Australii Gatunki inwazyjne pojawiły się w Australii znacznie wcześniej, bo wiele tysięcy lat temu. Jednym z nich jest pies dingo, dziś już na stałe wtopiony w tamtejszy krajobraz. Nie wiadomo, kiedy dotarł na kontynent. Przodkowie tych zwierząt pojawili się tam prawdopodobnie wraz z jedną z fal osadniczych z Azji Południowo-Wschodniej, która do Australii dotarła 3–10 tys. lat temu. Najprawdopodobniej były to udomowione zwierzęta, które w Australii wtórnie zdziczały. W australijskim królestwie ssaków od zawsze dominowały torbacze. Dingo poważnie zagroził im swoją obecnością. Wraz z przybyciem do Australii stał się szczytowym drapieżnym ssakiem i zaczął przetrzebiać tamtejszą faunę. Dingo prawdopodobnie doprowadziły do wymarcia gatunków takich jak lew workowaty i wilk workowaty. To jeszcze nie wszystko. Dingo poważnie zagroził zwierzętom hodowlanym, przede wszystkim owcom. Mało tego, nie brakuje przypadków porwań dzieci przez te drapieżniki. Nie powstrzymał go nawet Dingo Fence, czyli mierzący 5614 km płot. Nie każdy gatunek obcy stanowi zagrożenie Mając na uwadze przykład Australii, można dojść do wniosku, że każdy gatunek obcy może stanowić zagrożenie dla ekosystemu, w którym został introdukowany. To nie do końca prawda. Należy zdać sobie sprawę z faktu, że każdy gatunek charakteryzuje inny stopień oddziaływania na środowisko. Gatunki obce mogą mieć pozytywny wpływ na bioróżnorodność i gospodarkę, a przykładów nie trzeba szukać daleko. Pomidor, fasola, kukurydza czy ziemniak – każda z tych roślin została introdukowana w naszym kraju, a dziś stanowią integralną część polskiego krajobrazu rolniczego. A karp? To także gatunek obcy, a przecież traktujemy te ryby jak swoje. Wszystko zmienia się w momencie, gdy gatunek obcy zaczyna silnie oddziaływać na środowisko, zwiększać zasięg występowania i przyjmować dominującą rolę. Wówczas staje się inwazyjnym gatunkiem obcym. Gatunki inwazyjne w Polsce, czyli kłopotliwi goście kontra rodzima przyroda Australijski przykład pokazuje, że ten problem nie jest niczym nowym. Trwa od bardzo dawna i do dziś nie opracowano skutecznych sposobów na jego rozwiązanie. Z gatunkami inwazyjnymi zmaga się także Polska i wszystko wskazuje, że wciąż będą pojawiać się u nas nowe zwierzęta i rośliny, skutecznie konkurujące z gatunkami rodzimymi. W dobie rozwiniętej turystyki, transportu i handlu międzynarodowego, to właściwie nieuniknione. Gatunki inwazyjne zwierząt w Polsce Za introdukcję gatunków inwazyjnych częściej niż przypadek odpowiada człowiek. Przykładem niech będzie nutria amerykańska. Sprowadzona do Polski w latach 20. XX wieku, miała być motorem napędowym przemysłu futrzarskiego. Cztery dekady później zaobserwowano pierwsze dziko żyjące osobniki. Najprawdopodobniej uciekły z hodowli. Doskonale odnalazły się w Polsce i stworzyły poważną konkurencję dla piżmaków, a także przyczyniły się do przetrzebienia roślinności wodnej i bagiennej. Inny przykład to szop pracz. Pierwsze dzikie okazy zaobserwowano u nas w latach 50. XX wieku. Dziś żyje w niemal całym kraju. Największą populację utworzył na zachodzie. Szop może wygląda uroczo, ale jego obecność w Polsce ma zgubny wpływ na przyrodę. Przedstawiciele tego gatunku plądrują ptasie gniazda i wykradają z nich jaja i pisklęta. Nie boją się nawet gatunków szponiastych. Stanowi też ogromne zagrożenie dla ryb, skorupiaków i drobnych ssaków. Kolejnym inwazyjnym gościem zza oceanu, który dobrze się u nas zadomowił, jest wizon amerykański. Także te zwierzęta znalazły w Europie swoje miejsce przez futrzarskich potentatów. W polskiej przyrodzie pojawiły się w latach 50. XX wieku. Dziś nie występują tylko na południowych krańcach Polski. Wizony jak mało które zwierzęta zmniejszyły sukces lęgowy ptactwa wodnego. Zagroziły rybostanowi, a do tego na niektórych obszarach wyparły rodzime gatunki drapieżne, między innymi tchórza zwyczajnego. To tylko kilka przykładów kłopotliwych gości w naszym kraju. Do inwazyjnych zaliczany jest także m.in. jenot, babka bycza czy rak pręgowany. Polska baza takich gatunków obejmuje ponad tysiąc pozycji. Nasz autor