Lenovo Yoga Slim 7i Aura Edition wielokrotnie mnie zaskoczyła – świetną baterią, ekranem, wydajnością i obudową z aluminium
Lenovo Yoga Slim 7i Aura Edition jest już ze mną ponad miesiąc. To więc najwyższy czas, by podsumować moje wrażenia na temat tego zaskakującego sprzętu. Na rynku można zgubić się w ofercie wielu producentów, którzy oferują jeszcze więcej modeli przenośnych komputerów. Są modele kierowane do sektora edukacyjnego, biznesowego, dla graczy i twórców. Rzadko się jednak zdarza, żeby jeden model potrafił sprostać wszystkim wymaganiom. Chociaż zaskoczyło to nawet mnie, Lenovo Yoga Slim 7i Aura Edition to na tyle uniwersalny sprzęt, że nadaje się do niemal wszystkich tych zastosowań. Całkiem niezła wydajność jak na tak zgrabną formę W artykule z pierwszymi wrażeniami znajdziecie tabelę z dokładnymi danymi technicznymi i kilkoma faktami na temat sprzętu. Nie chce ich tu powtarzać, dlatego serdecznie odsyłam zainteresowanym do tego tekstu. Jak już kiedyś wspominałem Lenovo Yoga Slim 7i Aura Edition to całkiem nowa konstrukcja, która wyposażona jest w równie świeży procesor Intel i7-1265U (3,6 GHz, 4,8 GHz Turbo, 12 MB Cache, obsługa Intel vPRO). Syntetyczne testy pokazały, że Intel naprawdę zaproponował nam jakościowy skok. https://dailyweb.pl/lenovo-yoga-slim-7i-aura-edition-to-sprzet-ktory-uzupelni-twoj-styl/ W praktyce oznacza to nie tylko bardzo responsywne działanie podczas większości scenariuszów pracy, ale również możliwość bardziej profesjonalnego wykorzystania sprzętu. Bez trudu udało mi się tu renderować materiały w 4K, a laptopowi nie odbijało się to czkawką. Jeszcze lepiej laptop radzi sobie z renderowaniem ścieżki dźwiękowej naszego podcastu i mam wrażenie, że radzi sobie z tym lepiej niż mój prywatny sprzęt (który jest całkiem niezłą bestią). To, co zasługuje na uwagę to również wydajność układu graficznego. To zasługa układu Intel® Arc™ Graphics 140V, który zasłynął całkiem niezłą wydajnością, która może w niektórych wypadkach rozłożyć na łopatki grafikę z Apple M3, a nawet w pewnych warunkach Apple M4. Co więcej, można ją tu śmiało porównywać z dedykowaną nVidią 4060, która wydaje się obecnie być nawet gorsza. To potwierdza jedno, ten komputer nadaje się również do grania, i to nie tylko okazyjnego! Udało mi się nie tylko ograć kilka tytułów z mojej kupki wstydu, ale również odpalić w całkiem grywalnej postaci gry AAA jak Cyberpunk 2077 oraz Horizon Forbidden West (do którego wracam już chyba 4 raz). Zjawiskowy ekran robi wrażenie, zresztą dźwięk też Ekran to coś, za co mam ogromny szacunek do Lenovo. Dodatkowo Yoga nieźle mnie tu zaskoczyła, bo jak większość osób, które miało możliwość przyglądnięcia się temu urządzeniu, myślałem, że to matryca AMOLED. Nic bardziej mylnego, to 15,3-calowy ekran LED IPS z obsługą dotyku, błyszczącą powłoką, odświeżaniem 120 Hz i co najważniejsze bardzo wysoką rozdzielczością w tej klasie (2880 x 1800). Rzadko się zdarza, żebym był tak zachwycony jakością ekranu w komputerze z Windows. Tu muszę przyznać, że to chyba najlepszy ekran tego typu z jakim miałem do czynienia. Jest turbo ostry, turbo szczegółowy, a głębia kolorów sprawia, że można się w nim zatracić. Koniecznie trzeba też wspomnieć, że ten model dysponuje aż 4 głośnikami. Dźwięk ustawiony nawet na krańcowym poziomie nie jest przesterowany, nie charczy i nie trzaska. Gdy zjedziemy poziomem dźwięku do bardziej kulturalnego poziomu, otrzymamy całkiem przyjemną jakość, która nacechowana jest szczegółami i dynamiką w całym paśmie, mimo to warto pamiętać, że trochę dobitnie jest tu zaznaczone niskie pasmo. Lenovo zaznacza w opisach, że sporo pracy włożono w jakość kamery do wideorozmów. Tak naprawdę, tuż przed testami pomyślałem swoje — kolejny producent obiecuje cuda, a wyjdzie jak zawsze. Tu też Yoga jednak zaskakuje, obraz jest klarowny, ostry i przede wszystkim odpowiednio jasny. Dzięki modułowi IR kamera obsługuje funkcje skanowania twarzy. Mamy tu też znaną z urządzeń Apple funkcje Center Stage, która centruje obraz tak, byśmy byli głównym tematem kadru. Działa to bardzo dobrze i responsywne. Laptop posiada też 4 mikrofony z redukcją szumu i mogę powiedzieć, że pytając, czy mnie słychać na redakcyjnym callu, było mnie słychać bardzo dobrze i koledzy nawet nie zauważyli, że to nie mój prywatny MacBook za dwukrotność ceny Lenovo. Mistrz długich dystansów Lenovo podniosło mocno poprzeczkę konkurentom. Akumulator laptopa to ogniwo o pojemności 70 WHr — to jeszcze nie robi wrażenia. Deklarowany czas pracy, który wynosi 22 godziny już tak. Wiem, jak to brzmi i też byłem sceptyczny. Pewnie w kontrolowanych warunkach da się to osiągnąć, ale w praktyce to co innego. Prawda jest jednak taka, że zaczynając dzień około 5:30 (czyli na słabszym podświetlaniu) byłem w stanie nie tylko wytrzymać do 15, ale zostało mi jeszcze trochę „soku” na wieczór, gdy przygotowywałem się na następny dzień, szukałem najciekawszych tematów i planowałem kalendarz. Mój rekord wyniósł 16 godzin pracy i to takiej gdy nie zwracałem uwagi na poziom podświetlania i nie ograniczałem pracy do klepa

Lenovo Yoga Slim 7i Aura Edition jest już ze mną ponad miesiąc. To więc najwyższy czas, by podsumować moje wrażenia na temat tego zaskakującego sprzętu.
Na rynku można zgubić się w ofercie wielu producentów, którzy oferują jeszcze więcej modeli przenośnych komputerów. Są modele kierowane do sektora edukacyjnego, biznesowego, dla graczy i twórców. Rzadko się jednak zdarza, żeby jeden model potrafił sprostać wszystkim wymaganiom. Chociaż zaskoczyło to nawet mnie, Lenovo Yoga Slim 7i Aura Edition to na tyle uniwersalny sprzęt, że nadaje się do niemal wszystkich tych zastosowań.
Całkiem niezła wydajność jak na tak zgrabną formę


Zjawiskowy ekran robi wrażenie, zresztą dźwięk też


Mistrz długich dystansów


Łączność, porty, klawiatura!



Wrażenia końcowe
