Przetestowałem Volvo XC90 T8 i doskonale rozumiem miłośników tej marki
Czas zacząć test Volvo XC90 T8 (po drugim liftingu), a więc flagowy model szwedzkiej firmy, która tak naprawdę chciała już całkowicie rezygnować ze spalinowych samochodów. Jednak czas pokazał, że mógłby to być błąd, a na pewno błędem nie było odświeżenie tytułowego auta. Zachował on kluczowe zalety, a jednocześnie stał się nowocześniejszy. To jeden z przykładów […] Artykuł Przetestowałem Volvo XC90 T8 i doskonale rozumiem miłośników tej marki pochodzi z serwisu ANDROID.COM.PL - społeczność entuzjastów technologii.


Czas zacząć test Volvo XC90 T8 (po drugim liftingu), a więc flagowy model szwedzkiej firmy, która tak naprawdę chciała już całkowicie rezygnować ze spalinowych samochodów. Jednak czas pokazał, że mógłby to być błąd, a na pewno błędem nie było odświeżenie tytułowego auta. Zachował on kluczowe zalety, a jednocześnie stał się nowocześniejszy. To jeden z przykładów tych liftingu i takiego planowania, gdzie po prostu myślimy o długowieczności.
Czy w ten sposób Volvo udało się uzyskać samochód idealny? To zależy, bo kilka uwag można wysunąć w stronę XC90 w topowej wersji T8. Dlatego serdecznie zapraszam was do testu tego auta, aby poznać wszelkie zalety, wady i naszą opinię.
Test Volvo XC90 T8 Plug-In. Spis treści




Zalety
- Rewelacyjna praktyczność wnętrza – szczególnie od drugiego rzędu do tyłu
- Świetne możliwości zawieszenia pneumatycznego
- Maksymalny komfort podróżowania
- Duży i bardzo dobrze przemyślany bagażnik
- Trzeci rząd siedzeń może okazać się przydatny
- Jeden z najlepszych systemów audio na rynku
Wady
- Wydajność systemu operacyjnego
- Funkcjonalność oprogramowania należy do tych bardziej podstawowych
- Apple CarPlay wciąż po kablu
- O niższe spalanie trzeba walczyć
Test Volvo XC90 T8 Plug-In – krótka opinia
Wsiądź, pokonaj tysiąc kilometrów i nie będziesz chciał wysiadać. Taki slogan mogłoby przyjąć Volvo przy reklamowaniu XC90. Drugi lifting tej generacji sprawił, że poprawiono to, co najważniejsze, pozostawiając świetną wygodę podróżowania. Wynika ona m.in. z zawieszenia, ale też przestronnego wnętrza, w którym możemy znaleźć świetny system audio. Poza tym jest to niepozorny samochód, który potrafi być bardzo szybki, mimo że nie musi. Z drugiej strony wielka szkoda, że Volvo przy liftingu trochę po macoszemu podeszło do rozwoju oprogramowania.
Cena Volvo XC90 i wersje wyposażenia

Volvo chciało iść w stronę pełnej elektryfikacji i wciąż widać, że jest to istotna część ich portfolio. Jednak lubiane SUV-y w postaci XC60 i XC90 ostatecznie doczekały się istotnego liftingu i nadal pozostają w grze. Niemniej paleta dostępnych silników wyraźnie została ograniczona. Bohater niniejszego testu oferowany jest tak naprawdę w dwóch wariantach, które kosztują:
- B5 AWD (miękka hybryda, 253 KM, 7,7 s do 100 km/h):
- Core od 339,9 tys. złotych,
- Plus od 364,9 tys. złotych,
- Ultra od 389,9 tys. złotych,
- T8 AWD (PHEV, 455 KM, 5,4 s do 100 km/h):
- Core od 389,9 tys. złotych,
- Plus od 409,9 tys. złotych,
- Ultra od 439,9 tys. złotych.
Próżno szukać silników wysokoprężnych, a szkoda, bo test Volvo XC60 B4 (tak, to Diesel) udowodnił, że to naprawdę dobre połączenie. W grze pozostają dwie benzyny wspomagane prądem i trzy poziomy wyposażenia. Dodatkowo – z wyjątkiem Core – możemy zdecydować się na pakiet Dark (m.in. ciemne dekory), który kosztuje 5 tys. złotych. Kluczowe różnice pomiędzy poszczególnymi pakietami kształtują się następująco:
Volvo oferuje 2-letnią gwarancję na całe auto, bez limitu kilometrów, 12-letnią na perforację blach i 8-letnią na akumulator trakcyjny (do 160 tys. km). Bazową gwarancję możemy wydłużyć o 2 lub 3 lata (z limitem 200 tys. kilometrów) za dodatkową opłatą, wynoszącą odpowiednio 3,4 lub 6,3 tys. złotych. Dodatkowo podczas konfigurowania XC90 możemy zdecydować się na szereg pakietów serwisowych (3-, 4- lub 5-letnie z limitem kilometrów).
Ile kosztuje ubezpieczenie Volvo XC90 T8?
Według danych Rankomat ubezpieczenie OC testowanej XC90’ki dla kierowcy z kilkuletnim prawem jazdy może wynieść około 650 złotych. Sprawdź, ile Ciebie będzie kosztować ubezpieczenie Volvo, klikając poniższy link.

Testowane Volvo XC90 to wariant T8, czyli hybryda typu Plug-In (PHEV) z wyposażeniem Ultra, więc wyjściowa cena to niecałe 440 tys. złotych. Dodatkowo zostały dobrane następujące opcje w konfiguratorze:
Podsumowujemy całość i otrzymujemy kwotę bliską 490 tys. złotych, ale dla chcącego nic trudnego i śmiało kontynuując przygodę w dobieraniu opcji, przekroczymy 500 tys. złotych. Niemniej warto zwracać uwagę na aktualnie oferowane pakiety. Przykładowo wybierając lepszy zestaw audio i funkcję masażu, niemalże ten drugi dodatek dostajemy za darmo.
Co warto podkreślić, w konfiguratorze Volvo czeka jeszcze na nas wiele pozycji teoretycznie nietypowych dla innych marek. Wśród nich znajdziemy m.in. wyprofilowane siedzisko dla dzieci, fotelik, hak, cyfrowe wewnętrzne lusterko, zestaw kamer samochodowych i różne dodatki z zakresu przewożenia bagażu (dywany, dodatkowe bagażniki na hak lub dach). Pojawia się również oprogramowanie Polestar Engineered Optimisation, o którym więcej już za moment.
Dane techniczne Volvo XC90 T8 Plug-In

Volvo od lat stawia na jeden, podstawowy silnik benzynowy (2-litrowy, 4-cylindrowy), który oferowany jest w różnych wariantach mocy i z różnym wsparciem elektroniki. W przypadku testowanej wersji XC90 jest to jedna z najmocniejszych pozycji, bo generująca 310 KM (turbosprężarka+kompresor). Razem z elektrycznym motorem (145 KM) mówimy o łącznej mocy 455 KM, więc ewidentnie jest to szybki samochód. Co ciekawe, same wrażenia z jazdy możemy jeszcze poprawić poprzez pakiet od Polestara, który poprawia m.in. reakcję na gaz i przyspiesza pracę skrzyni biegów. Niemniej dla bezpieczeństwa prędkość maksymalna pozostaje ograniczona do 180 km/h.
Z zakresu napędu należy jeszcze pamiętać o samym systemie AWD. Nie jest on realizowany z pomocą wału napędowego. Silnik spalinowy napędza przednie koła z pomocą 8-biegowej przekładni Geartronic, podczas gdy na tylnej osi znajduje się odpowiednik elektryczny. Dlatego w przypadku jazdy na samym prądzie mówimy o aucie wyłącznie tylnonapędowym.
Mimo że XC90 nie jest rekordowo dużym SUV-em, bo mierzy niecałe 5 metrów, to Volvo udało się wygospodarować całkiem duży bagażnik, w którym znalazł się jeszcze trzeci rząd siedzeń (7-osobowy). Jest to standard w ramach testowanej generacji, niewymagający dopłaty. Jednak we wcześniejszych wydaniach pojawiały się jeszcze 5- i 6-osobowe modele. Bez trzeciego rzędu siedzeń bagażnik liczył ponad 700 litrów pojemności.
Historia Volvo XC90 w skrócie

Volvo znane jest z tego, że cykl życia jednej generacji danego modelu trwa bardzo długo. Dlatego, mimo że XC90 jest z nami od dziesięcioleci, to na rynku oferowane były tylko dwie generacje. Pierwsza ujrzała światło dzienne w 2002 roku i przeszła tylko jeden duży lifting przez 14-letni okres produkcji. W międzyczasie były wprowadzane wyłącznie minimalne zmiany stylistyczne. Ciekawostką w tej generacji był 4,4-litrowy silnik V8, który powstał we współpracy z Yamahą.
Druga, testowana generacja Volvo XC90 jest z nami od 2014 roku, więc mówimy o aucie, które równie dobrze mogłoby mieć już następcę. Przykładowo w tym samym czasie poznaliśmy dwie generacje BMW X5 i zapewne zdąży pojawić się trzecia. Wracając do szwedzkiego modelu, bazuje on na tych samych rozwiązaniach, które znajdziemy w sedanie S90 i kombi V90. Mówimy już oczywiście o czasach, kiedy Volvo zostało przejęte przez chińskie Geely (od 2010 roku).
Oczywiście XC90 przez wspomniany okres produkcji było modernizowane. Pierwsza duża zmiana nastąpiła w 2020 roku, kiedy pojawiły się drobne zmiany stylistyczne na zewnątrz, a system multimedialny zaczął korzystać z Android Automotive. Drugi lifting, a więc będący przedmiotem niniejszej recenzji, został przedstawiony w 2024 roku. Tym razem jeszcze wyraźniej przemodelowano front samochodu, ale przede wszystkim zmieniono deskę rozdzielczą, oferując już wyraźnie większy wyświetlacz centralny (11,4 vs. 9 cali).
Jednocześnie Volvo zapowiedziało, że XC90 pozostanie na rynku do 2030 roku. Oczywiście miało być inaczej i samochód miał zniknąć z rynku na rzecz przedstawionego w 2024 roku Volvo EX90, a więc w pełni elektrycznego SUV-a podobnych rozmiarów. Ostatecznie portfolio szwedzkiej marki oferuje równolegle oba modele, bo klienci wciąż są zainteresowani XC90, które… wciąż wygląda bardzo świeżo i trzeba przyznać, że starzeje się bardzo dobrze.
Volvo XC90 to SUV klasy premium, który reprezentuje segment E. Konkurencji ewidentnie mu nie brakuje, bo przede wszystkim pojawia się niemiecka trójka na czele ze wspomnianym już BMW X5, Audio Q7 i Mercedesem GLE. Do tego możemy dołożyć Lexusa RX, Range Rovera Sport i Porsche Cayenne. Tym samym jest, w czym wybierać i co najważniejsze, każde z tych aut oferuje nieco innych charakter.
System multimedialny Volvo XC90 to Android Automotive w prostym wydaniu

Volvo, oferując pojedyncze generacje swoich samochodów przez tak długi czas, po prostu musi być świadome tego, aby oprogramowanie również przetrwało taki okres. Dlatego firma stawia na prostotę, bez fajerwerków, które często i szybko kiepsko się starzeją. Jednocześnie Szwedzi wiedzieli, żeby wybrać uniwersalne rozwiązanie, a takim właśnie jest platforma Android Automotive, będąca podstawą systemu, który znajdziemy w testowanym XC90 (z Usługami Google). Interfejs został wyraźnie odświeżony, ale wciąż mówimy o niemalże tej same funkcjonalności.
Jedynie odnoszę wrażenie, że Volvo nie pomyślało o usprawnieniu podzespołów, gdyż niektóre polecenia wykonywane są z zauważalnym opóźnieniem. W aucie tej klasy powinniśmy oczekiwać perfekcyjnej wydajności, a taka na pewno nie jest. Oczywiście przez większość czasu wszystko działa sprawnie, nie ma mowy o wyraźnym zawieszaniu się aplikacji. Po prostu konkretne akcje, zmieniające aktywny program na pierwszym planie, potrafią być wykonywane dłużej. Do tego miejscami widać, że Volvo jeszcze nie zdążyło przetłumaczyć wszystkich pozycji na język polski.
Wraz z drugim liftingiem Volvo postanowiło, że powiększy centralny wyświetlacz, który teraz niejako wychodzi z deski rozdzielczej. Oferowany od samego początku, 9-calowy panel ustąpił miejsca 11,4-calowemu. Nadal jest on pionowy, ale teraz jego obudowa integruje dotykowy przycisk Home, który zajął miejsce fizycznego odpowiednika. W ramach cyfrowych zegarów nie ma zmian, więc pojawia się 12,3-calowy ekran, który jest wspierany przez wyświetlacz przezierny (HUD).
Centralny ekran przede wszystkim urósł

Wraz z większym ekranem Volvo przemodelowało interfejs, który teraz mieści nieco więcej ikon i różnorakich wskazań. Niemniej podstawa jest dokładnie ta sama. W ramach systemu Android możemy oczywiście zalogować się do swojego konta Google, ale też pojawia się profil kierowcy, który realizowany jest przez konto Volvo. Z nim zintegrowana jest tak głównie jedna usługa (Dziennik podróży).
Pulpit systemu Volvo XC90 zawiera mapę, skróty do ostatnio uruchamianych aplikacji i widżety z multimediami oraz podłączonym smartfonem. Jeśli chcemy, to ostatnie elementy możemy całkowicie zasłonić, aby na większym obszarze prezentować samą mapę. Zawsze widoczne elementy to górny i dolny pasek. Ten pierwszy skrywa informacje dotyczące modułów łączności, godzinę i temperaturę zewnętrzną, a także stanowi rozwijaną sekcję z powiadomieniami. Z kolei dolny to miejsce na skróty do ustawień systemu i spisu aplikacji, a także obsługi klimatyzacji.
W całym systemie nie mogło zabraknąć instrukcji obsługi, a z racji, że mówimy o systemie Android, to również pojawia się Asystent Google. Pozwala on zarówno na obsługę modułów XC90, jak i za sprawą stałego dostępu do internetu, jest w stanie przeszukiwać sieć. Całość urozmaica jeszcze Sklep Play, z którego możemy pobierać coraz więcej aplikacji na czele z Waze, Spotify lub… Max.
Klimatyzacja w testowanym Volvo XC90 jest czterostrefowa i każdą z nich możemy zarządzać z poziomu centralnego ekranu. Do tego pojawia się osobne sterowanie nawiewem na trzeci rząd siedzeń. Z racji napędu PHEV dostępna jest możliwość planowania klimatyzacji postojowej. Wszystko zostało przedstawione w ramach bardzo prostych przełączników. Za to rozbudowaną sekcją jest oczyszczanie powietrza. Volvo informuje nas bardzo szczegółowo o aktualnym stanie zanieczyszczeń i pyłków, z którymi jest w stanie walczyć poprzez filtry zagregowane w ramach funkcji CleanZone.
Z zakresu innych opcji, mających wpływać na komfort podróżowania XC90, producent nie szalał, ale jednocześnie oferuje to, co najważniejsze. Niemniej na papierze konkurencja pozwala w szerszym zakresie personalizować działanie m.in. centralnego zamka lub oświetlenia. Te aspekty w Volvo są po prostu podstawowe, co dla wielu osób i tak może okazać się w pełni wystarczające.
Mając na pokładzie system, który bazuje na Androidzie, musi pojawić się moduł, pozwalający na stały dostęp do Sieci. W awaryjnych sytuacjach możemy również postawić na zewnętrzne Wi-Fi, do którego podłączymy XC90. Poza tym nie zabrakło obsługi Bluetooth.
Jeśli zastanawiacie się, co tak naprawdę warto wybrać w konfiguratorze recenzowanego Volvo, to zdecydowanie powinien to być zestaw audio od Bowers & Wilkins. Brzmi on rewelacyjnie i każda zmiana w ustawieniach ma wyraźny przekład na odczucia we wnętrzu auta. Jednocześnie oferuje bardzo dobre wrażenia z zakresu przestrzenności dźwięku. Jego charakter domyślnie jest bardzo neutralny, ale już na tym etapie możemy pochwalić świetną czystość poszczególnych pasm. Potrzebujemy więcej basu? Proszę bardzo. Wolimy uwydatnić instrumenty perkusyjne lub wokal? Także jest to możliwe, bez ograniczania innych częstotliwości.
Nawigacja lepsza być nie mogła, ale jest też Apple CarPlay

Zapewne większość z was korzysta z Map Google i ceni ten system nawigacji. Jakby nie patrzeć, oferuje on bardzo wysoką dokładność i świetnie wyznacza trasy. Jednocześnie bazy danych są na bieżąco aktualizowane, więc najważniejsze cechy zostały spełnione. Właśnie Mapy Google stanowią system nawigacji w Volvo XC90 i jest to naprawdę udane rozwiązanie. Oczywiście integracja nie ogranicza się tylko do przedstawiania tras, bo program wie, że jeździmy hybrydą typu Plug-In i szybko może wskazać najbliższą, wolną stację ładowania.
PS. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby przejść na Waze lub inny program ze Sklepu Play.
Zdecydowanie jednym z największych nieporozumień w Volvo XC90 jest wciąż wymaganie podłączonego kabla, gdy jednak wolimy podłączyć Apple CarPlay. To naprawdę dziwna decyzja producenta, podyktowana zapewne kosztami głębszych modyfikacji platformy, ale ciężko ją w tych czasach zrozumieć. Android Auto siłą rzeczy nie ma, bo jest Android Automotive z usługami Google. Dlatego wszelkie smartfony z Androidem podłączamy po prostu przez Bluetooth, a i bez tego niezbędne aplikacje mamy dostępne wbudowane w system Volvo lub dostępne do pobrania ze Sklepu Play.
Cyfrowe zegary kuszą prostotą, podobnie jak HUD

Prostota rozwiązań Volvo kontynuuje swój byt w ramach cyfrowych zegarów. Akurat one nie przeszły żadnych zmian w XC90 względem wariantów sprzed drugiego liftingu. Dlatego wciąż mówimy o nieprzeładowanym interfejsie i funkcjonalności. Jest przede wszystkim czytelnie, a w ramach personalizacji możemy zdecydować głównie o tym, który konkretnie podział komputera pokładowego chcemy wyświetlać (automatyczny lub ręczny). Próżno szukać wymyślnych motywów.
Cyfrowe zegary w Volvo XC90 sprowadzają się do dwóch połówek koła, które domyślnie prezentują prędkość oraz przepływ energii. Dodatkowo pojawia się oczywiście wiele mniejszych wskazań, ale w tym zakresie niewiele możemy zmienić. Ok, może pojawić się obrotomierz na prawej połówce, ale wyłącznie, gdy ustawimy tryb jazdy Power. Również warto zwrócić uwagę na dodatkowe wskazanie prędkości auta poprzedzającego nas, gdy jedziemy z włączonym tempomatem.
Centralna część ekranu może prezentować mapę, proste informacje z nawigacji lub… nic. Tak, tu nie ma wielu ekranów do przewijania, które mogłyby nas jakkolwiek rozpraszać. Dlatego nawet nigdzie nie pojawiają się informacje o odtwarzanych multimediach.
Osobną kwestią są wyświetlane komunikaty (zapięte pasy, otwarte drzwi, problemy z systemami itp.), które faktycznie zajmują centralną część ekranu, ale wyłącznie w ramach kilkusekundowych wstawek, które w każdej chwili możemy zamknąć. Poza tym możemy wyświetlić bardziej szczegółowe informacje z komputera pokładowego, podzielony na dwa rodzaje wskazań. Za licznik automatyczny odpowiada sam system, a ręczny kasujemy sami.
Dokładnie ten sam motyw towarzyszy nam, gdy skupimy się na wyświetlaczu przeziernym. Jest on kolorowy i czytelny, możemy dostosowywać jego ułożenie, aczkolwiek trochę brakowało mi możliwości dostosowania jego jasności. Prezentowane wskazania są proste i zawsze ograniczają się wyłącznie do tego, co aktualnie jest najważniejsze. Mowa oczywiście o aktualnej prędkości i ograniczeniu, wskazówek z nawigacji i tempomatu.
Wnętrze Volvo XC90 w ogóle się nie starzeje

Wsiadając do Volvo XC90, czuć, że jest to segment premium, ale ten uniwersalny, a niekoniecznie krzykliwy i na siłę nowoczesny. To dla wielu będzie ogromną zaletą. Dlatego bardzo cieszy fakt, że przy okazji liftingu producent zachował to, co najważniejsze, poprawiając tak naprawdę detale. Tym sposobem wciąż mamy do czynienia ze świetnej jakości materiałami, które zostały należycie spasowane (z kilkoma wyjątkami). Tak samo jak karoseria wolno się starzeje, za to samo możemy doceniać wnętrze.
System dostępu bezkluczykowego w testowanym Volvo XC90 T8 należy do tych podstawowych. Oznacza to, że auto nie wyczuwa nas, gdy się do niego zbliżamy. Dopiero złapanie za dowolną klamkę otworzy centralny zamek i włączy oświetlenie zewnętrzne. Zamykanie samochodu również wymaga dotknięcia jednego z widocznych wgłębień.
Niemniej bagażnik nie wymaga bezpośredniego kontaktu, bo możemy otworzyć go gestem ruchu stopą pod zderzakiem. Z kolei przy zamykaniu jesteśmy w stanie od razu zaryglować centralny zamek.
Pierwszy rząd od razu podkreśla, że XC90 to wygodny SUV



SUV-y kupujemy po to, żeby wygodnie do nich wsiadać i XC90 jest w tym wypadku świetnym przykładem. Jedynie trzeba uważać na nogawki, bo progi nie są całkowicie zasłaniane przez drzwi. Niemniej samochód został wyposażony w pneumatyczne zawieszenie, więc automatycznie dostosowuje wysokość podczas wysiadania i wsiadania.
Boczek drzwi skrywa przeróżne materiały na czele z metalem i skórą. Pojawiają się wyraźne wstawki (tworzywa sztuczne), wygodne przełączniki i praktyczne schowki. Z kolei mnogość głośników potwierdza, że mamy do czynienia z rozbudowanym zestawem audio.
Fotele gwarantują świetny komfort w dalekich podróżach

Patrząc na fotele Volvo XC90, które są białe, a testowany egzemplarz pokonał ponad 12 tys. kilometrów, to… trzymają się całkiem nieźle. Niekoniecznie idealnie, ale konkurencyjne skóry byłyby zdecydowanie bardziej błękitne. Fotele same w sobie są również bardzo wygodne, ale stawiają przede wszystkim na komfort. Co prawda możemy regulować nawet ściskanie boczków, ale wciąż nie oczekujmy od nich wybitnego trzymania bocznego.
Elektryczna regulacja w naprawdę wielu kierunkach odbywa się poprzez boczny panel, ale bardziej rozbudowane możliwości uwidaczniają się na centralnym ekranie. Dlatego wspomniane już sterowanie podparciem bocznym, wysuwanie siedziska i kilka innych detali odkryjemy dopiero po pociągnięciu wystającej zawleczki z koła do regulacji lędźwi.
Swoją drogą dokładnie tak samo wygląda sytuacja z masażem, który sam w siebie obejmuje całe oparcie (idzie wyżej niż lędźwie) i jest faktycznie intensywny. Co ważne, oba przednie fotele są identyczne na czele z pamięcią dla 3 ustawień. Tak naprawdę do pełni szczęścia zabrakło wyłącznie funkcji komfortowego wysiadania i wsiadania.
Kierownica, która jest dobra, bo nie chce się wyróżniać

Kolejny niezmieniony element w Volvo XC90 po drugim liftingu to kierownica. Jest ona bajecznie prosta, a że dwukolorowa, to akurat cecha testowanego egzemplarza. Pojawiają się drobne bicepsy, charakterystyczne przeszycia i to w sumie wszystko z wyróżników. Niemniej jest ona całkowicie wygodna i czuć, że mamy do czynienia z dobrej jakości materiałami. Swoją drogą nawet podgrzewanie (3-stopniowe) wieńca jest bardzo intensywne i przede wszystkim szybkie.
Regulacja kierownicy Volvo XC90 odbywa się manualnie, więc w tym wypadku – podobnie jak z fotelami – nie ma mowy o komfortowym wsiadaniu/wysiadaniu. Za to sterowanie jest bajecznie proste, choć pewnym niuansem jest zastosowanie piano black. Na szczęście zabrudzenia na tych panelach nie są aż tak widoczne. Lewa sekcja odpowiada za obsługę tempomatu, a prawa za multimedia i cyfrowe zegary.
Z lewej strony kierownicy znajdziemy dwa przyciski do otwierania odpowiednio bagażnika i klapki wlewu paliwa. Z kolei pod nimi czeka na nas całkiem głęboki i miękko wykończony schowek, który idealnie sprawdzi się jako miejsce na okulary.
Deska rozdzielcza Volvo XC90 zrobiona ze smakiem

Dwie, główne różnice w desce rozdzielczej Volvo XC90 po drugim liftingu to oczywiście większy centralny ekran i… przemodelowane kratki nawiewu. Cała reszta pozostała praktycznie taka sama, więc pojawiają się bardzo przyjemne materiały, które tworzą design z natury długowieczny.
Na szczycie deski rozdzielczej czekają na nas projektor wyświetlacza przeziernego i jeden z głośników zestawu audio. Dalej nasze oczy wędrują na minimalnie wystający, ale wciąż ładnie wkomponowany, centralny ekran. Pod nim znajdziemy najprostszy zestaw fizycznych klawiszy do obsługi podstawowych funkcji klimatyzacji, multimediów, świateł awaryjnych i… otwierania schowka przed pasażerem.
Pod wspomnianymi przyciskami znajdziemy ładowarkę indukcyjną, bez większego schowka. Pomiędzy fotelami pojawia się kolejna wstawka z czerni fortepianowej, ale tutaj również nie zauważyłem, aby całość nadmiernie się brudziła lub rysowała. W ramach tej sekcji dostępne są przyciski i przełączniki związane bezpośrednio z jazdą, na czele z kryształową gałką do zmiany kierunku jazdy.
Obok całej sekcji czeka na nas prosta, odsuwana roleta, za którą znajdziemy uchwyty na kubki i drobny schowek. Niestety, ale to właśnie najbardziej skrzypiące miejsce w całym XC90, bo tworzywa sztuczne, trzymające właśnie kawy lub inne napoje, wydają dźwięki. Na szczęście nie słychać ich podczas jazdy, a jedynie w trakcie odkładania cięższych butelek.
Podłokietnik w testowanym Volvo jest nieregulowany, ale bardzo szeroki i odpowiednio miękki. Po jego otwarciu znajdziemy dosyć płytki schowek, ale wykończony gumą. Do tego znalazło się miejsce na gniazdo 12 V i dwa złącza USB-C. Innymi słowy, tu musi zmieścić się nasz telefon, jeśli chcemy podłączyć Apple CarPlay. Wyprowadzanie przewodu na niewiele się zda.
Całkiem duży i podzielony na dwie sekcje schowek znajduje się przed pasażerem. Z kolei przy podsufitce (z nubuku) pojawia się panel do sterowania oświetleniem i oknem dachowym. Są to panele dotykowe, które na szczęście działają całkiem dobrze. Idąc dalej, nie mogło zabraknąć fotochromatycznego lusterka wstecznego, które może być również cyfrowe.
W drugim rzędzie nie zabraknie nam wygód












XC90 to duży i wygodny SUV, co również objawia się w drugim rzędzie, do którego wsiadamy bez najmniejszych problemów. Boczki drzwi wciąż są bardzo dobrze wykończone, ale wyróżniają się dodatkowymi roletami w oknach.
Miejsca na tylnej kanapie jest od groma i bez problemu zmieszczą się za sobą 2-metrowcy. Brawa dla Volvo za zastosowanie niejako trzech oddzielnych foteli, które możemy regulować zarówno na długość, jak i w ramach pochylenia oparcia. Oczywiście środkowe miejsce jest na swój sposób dodatkowe ze względu na spore przetłoczenie podłogi. Jednak Szwedzi również o tym pomyśleli i środkowe miejsce może zmienić się w… fotelik dla starszych dzieci za sprawą podnoszonego siedziska.
Jeżeli na środku nikt nie jedzie, to możemy skorzystać z podłokietnika, w którym znajdziemy dwa, zamykane uchwyty na kubki. Z innych udogodnień nie mogło zabraknąć gazetowników, haczyków i dwóch gniazd USB-C. Do tego dodajmy trzecią i czwartą strefę klimatyzacji, centralne i boczne nawiewy, a także opcję podgrzewania skrajnych miejsc. Na tych samych znajdziemy jeszcze mocowania Isofix. Kompleksowe podejście Volvo.
Trzeci rząd na awaryjne sytuacje



Testowane Volvo XC90 to 7-osobowy samochód, więc czas przejść do trzeciego rzędu siedzeń. Oczywiście tu już trzeba być nieco bardziej wygimnastykowym, ale ostatecznie nie jest aż tak strasznie. Jedynie warto pamiętać o odpowiedniej obsłudze foteli przy ich składaniu, aby nie zablokowała się opcja przesuwania do przodu.
W trzecim rzędzie znajdziemy dosyć cienkie i płaskie, dwa fotele, które powinny wystarczyć dla nastolatków, a nawet dla większych osób, gdy pomanewrujemy miejscami z drugiego rzędu. Właśnie ta spora regulacja pozwala XC90 faktycznie być wygodnym autem nawet przy maksymalnym obłożeniu.
Co ciekawe, Volvo nie potraktowało po macoszemu trzeciego rzędu, więc tutaj również pojawia się dodatkowy nawiew, uchwyty na kubki, a nawet proste schowki.
Oświetlenie proste, ale z gustem, a do tego duże okno dachowe















Volvo nie poszło w kierunku wielokolorowych pasków LED, a skupiło się na podstawowym, białym świetle, które wpada w ciepłe tony. Tyczy się to zarówno nastrojowego oświetlenia, jak i tego podstawowego. Od zewnątrz auto wita nas światłem, ale dopiero w momencie otworzenia centralnego zamka. Wtedy oprócz reflektorów włączają się podświetlenia klamek, w których Volvo ukryło projektory, podświetlające drogę przy drzwiach. Po otworzeniu tych ostatnich pojawia się dodatkowe światło, więc naprawdę nie powinniśmy mieć problemów z wejściem w kałuże lub błoto przez kiepską widoczność.
W samym wnętrzu docenimy bardzo wydajne, podstawowe oświetlenie. Skutecznie doświetla ono wszelkie zakamarki auta. Z kolei po zgaszeniu zostajemy z delikatnym oświetleniem nastrojowym, które w żaden sposób nie rozprasza, a wciąż oferuje ciekawy klimat. Jedynie przyczepię się do podświetlanego kryształu, który niepotrzebnie rzuca światło w nocy na deskę rozdzielczą, ale to detal do przyzwyczajenia.
W ciągu dnia w XC90 ogólnie jest dużo światła, co wynika m.in. przez jasną tapicerkę i spore oszklenie boczne. Do tego dołóżmy spore okno dachowe z elektryczną roletą. Przednia część jest również otwierana.
Bagażnik wciąż jest ogromny i praktyczny








Mimo że testowany egzemplarz to 7-osobowy samochód i to z napędem typu Plug-In, to Volvo wciąż udało się wygospodarować ogromną i praktyczną przestrzeń na bagaże. Dostęp do niej również należy do wygodnych, a to za sprawą samego gestu pod zderzakiem lub opcji zamykania razem z centralnym zamkiem, jak i regulacji wysokości za sprawą pneumatycznego zawieszenia.
Nawet przy rozłożonych wszystkich fotelach możemy liczyć na użyteczność bagażnika, który zmieści jedną, dużą walizkę lub szereg siatek z zakupami. Po złożeniu trzeciego rzędu siedzeń uzyskujemy 640 litrów, co biorąc pod uwagę przestrzeń w kabinie, jest bardzo pozytywnym zaskoczeniem. Samą pojemność możemy jeszcze dostosowywać za sprawą dwukierunkowej regulacji tylnej kanapy i to w ramach każdego miejsca z osobna. Po złożeniu wszystkich foteli (40:20:40) do dyspozycji otrzymujemy ponad 1810 litrów.
Volvo jednocześnie zadbało o to, aby bagażnik był ustawny i praktyczny. Sama roleta już o tym świadczy, którą możemy zatrzymać w kilku punktach, aczkolwiek nie jest ona w całości prowadzona na prowadnicach. Drugie, świetne rozwiązanie, to otwierana część podłogi, która pozwala na organizację drobnego ładunku, co by ten nie latał po całym bagażniku. Pojawiają się dodatkowe haczyki i elastyczna taśma.
Do tego dołóżmy jeszcze dwa, kolejne haczyki, mocowania na siatki, gniazdo 12 V, rozsądnie wygospodarowane przestrzenie przy nadkolach i… miejsce na kable do ładowania pod podłogą. Bardziej kompleksowo już się raczej nie dało, a pamiętajmy, że w opcji jest jeszcze elektrycznie rozkładany hak.
Wrażenia z prowadzenia Volvo XC90 pozwalają się relaksować

Przy wymienianiu konkurencji Volvo XC90 na początku tej recenzji, wspomniałem o tym, że każdy ma inny charakter. Bohater niniejszego testu ewidentnie został skierowany do osób szukających dużego SUV-a, którym się bardzo przyjemnie podróżuje, potrafi bardzo zaskoczyć mocą, swobodnie może zjechać z utwardzonych dróg, a przy okazji nie jest krzykliwy. To ewidentna maszyna do pokonywania dalekich tras i to najlepiej z rodziną lub najbliższymi znajomymi, gdzie komfort jazdy stoi na najwyższym poziomie.
Lekkość prowadzenia Volvo XC90 T8 pozwala się zrelaksować. Teoretycznie możemy ustawić dwa tryby pracy układu kierowniczego, ale oba stawiają na to, aby wygodnie się manewrowało. Jednocześnie nie brakuje precyzji przy wyższych prędkościach, choć zdecydowanie mówimy o układzie, któremu najdalej do sportowych wrażeń. Średnica zawracania (12 m) jest akceptowalna, więc nawet w mieście nie ma większych problemów z manewrowaniem, aczkolwiek skrętna tylna oś mogłaby jeszcze bardziej spotęgować pozytywne wrażenia z prowadzenia XC90. Tej Volvo nie posiada zarówno w standardzie, jak i w opcji.
Mimo wszystko to zawieszenie skradło moje serce. Jest ono pneumatyczne, wymaga dopłaty, ale postawiłbym je na równi obok wspomnianego wcześniej nagłośnienia, gdy mówimy o opcjach, które warto rozważyć przy konfiguracji. Za sprawą pneumatyki XC90 po prostu przelatuje nad wszelkimi nierównościami, praktycznie w 100% niwelując największe uderzenia. Ostatecznie do wnętrza mało co się przedostaje i dlatego podkreślam, że jest to samochód nad wyraz komfortowy. Jednocześnie nie ma poczucia, że jest to za miękkie auto, bo nie przechyla się nadmiernie w zakrętach, więc pneumatyka działa bardzo aktywnie.
Pojawienie się pneumatycznego zawieszenia pozwoliło nie tylko zaoferować świetne właściwości resorowania. Volvo może automatycznie się podnosić, aby łatwiej było nam wsiadać, opuszczać, aby niżej dźwigać siatki do bagażnika lub… po prostu zwiększyć prześwit na bezdroża.
Dynamika jazdy Volvo XC90 wręcz jest za dobra

Otwierając maskę, można się zaskoczyć między innymi tym, że podnosi się bardzo wysoko. Jednak zaglądając pod nią, widać, że gdyby Volvo chciało (lub mogło?), to wciąż znalazłoby się miejsce na dużą V8-kę. Jednak tej nie ma i od samego początku, aż pewnie po kres tej generacji, z przodu XC90 znajdziemy 2-litrowy silnik spalinowy. Przed liftingiem był jeszcze Diesel, a teraz są wyłącznie benzyny: z miękką hybrydą lub Plug-Inem.
Testowany egzemplarz to topowy wariant T8, skrywający zespół napędowy, który mogliście poznać wcześniej m.in. z testu Volvo S60 T8 Polestar. Z przodu XC90 drzemie 310 KM (400 Nm), generowane przez silnik spalinowy ze wsparciem turbosprężarki i kompresora. Z kolei z tyłu pojawia się odpowiednik elektryczny o mocy 145 KM (309 Nm). Łącznie daje nam to 455 KM.
Przednie koła napędzane są osobno, tylne osobno, więc nie uzyskamy pełnego 4×4 z płynną dystrybucją momentu. Jednak przyspieszenie 0-100 km/h w czasie 5,4 s robi wrażenie. Tylko w rzeczywistości jest to tak nieagresywne, że aż zaskakujące, gdy spojrzymy na stoper, ale o tym za moment.
Oprogramowanie Volvo ma być proste, nieprzekombinowane i nie inaczej jest w sekcji, gdzie możemy zmienić charakter auta. Niemniej pojawia się kilka trybów, ale każdy z nich ma ewidentnie osobne zadanie. Hybrid to klasyczna hybryda, Power nie gasi w ogóle spalinówki i szybciej reaguje na gaz, Pure to jazda na samym prądzie, Off-Road podnosi zawieszenie i pozwala wolniej, ale precyzyjniej oddawać moc, a AWD to taki Power, ale z charakterem Hybrid.
Wśród innych opcji można jeszcze podkreślić możliwość utwardzenia układu kierowniczego, niezależnie od trybów jazdy, ale to symboliczna różnica. Miało być prosto i tak właśnie jest. Niektórym teoretycznie może brakować czegoś na wzór Eco, które pozwoliłoby ograniczyć spalanie. Jednak Volvo nie chce sztucznie tłumić możliwości XC90 T8.
A możliwości w testowanym Volvo XC90 T8 jest co niemiara. To auto niesamowicie zaskakuje swoją dynamiką, która jest… elegancka? Sposób przyspieszania jest tak bardzo płynny i na swój sposób dostojny, bez urywania karku lub bicia po plecach, że aż nad wyraz przyjemny. Jednak to nie jest auto stworzone do dynamicznej jazdy. Fakt, możemy szybko zdobyć oczekiwaną prędkość, ale po jej uzyskaniu po prostu cieszmy się z wygody, która nas otacza na czele ze wspomnianym zawieszeniem.
Silnik spalinowy, mimo że tylko 4-cylindrowy, to nawet brzmi ciekawie i tylko w delikatnym stopniu jego dźwięk przedostaje się do wnętrza, które samo w sobie jest nieźle wyciszone. Skrzynia biegów pracuje bardzo płynnie, choć czasami zdarza jej się przy inicjalnym załączeniu delikatnie szarpnąć.
Recenzowane Volvo XC90 T8 przy niższych prędkościach (do ~60 km/h) bardzo chętnie korzysta z napędu elektrycznego, którego moc na papierze może nie powala, ale właśnie w takich warunkach sprawdza się bardzo dobrze. Cisza, jeszcze większa płynność. Producent nie postawił na rozbudowane systemy rekuperacji, aczkolwiek możemy przełączyć skrzynię na B, aby odzyskiwanie energii po zdjęciu nogi z gazu było maksymalne. Jak jeszcze wyłączymy w ustawieniach pozycję toczenie, to uzyskujemy bardzo, ale to bardzo prymitywny one-pedal driving, który… jest wygodny.
Na samym prądzie, gdy akumulator jest naładowany powyżej 50%, jesteśmy w stanie sprawnie rozpędzić się do 140 km/h. Jednak jeżeli energia się kończy (~20%), to wyraźnie maleje moc i XC90 zaczyna mieć problemy z przekraczaniem 120 km/h.
Spalanie, zużycie energii i zasięg Volvo XC90 T8

Na pokład Volvo XC90 możemy zabrać naprawdę dużo paliwa. W końcu to hybryda typu Plug-In, więc bak jest najczęściej ograniczany, a tymczasem na stacji możemy zatankować 71 litrów benzyny. I to w wygodny sposób, bo wlew jest bezkorkowy. Swoją drogą napęd nie ma znaczenia na wielkość zbiornika paliwa, gdyż akumulator trakcyjny znajduje się w podłodze i liczy 14,9 kWh (netto, 18,8 kWh brutto). Tu już szału nie ma, patrząc na wielkość auta. Nasze testy odbywały się, gdy temperatura za oknem osiągała ~15 stopni Celsjusza.
Volvo XC90 T8 to duże, ciężkie i jednocześnie mocny SUV, więc ciężko oczekiwać od niego spektakularnie niskiego spalania. Jednak jazda po mieście potrafi miło zaskoczyć, bo mój rekord to okolice 6 l/100 km (zasięg: ~1180 km). Tylko trzeba naprawdę się starać i pilnować, aby czasami za mocno nie wcisnąć gazu, co by nie uruchomić silnika spalinowego. Jak przestaniemy zwracać na to uwagę, to na spokojnie dołożymy kolejny 1 l do wyniku (8 l/100 km, zasięg: ~1010 km). Zaskakująco mały wpływ na zużycie paliwa mają korki, gdyż wtedy ciężej przegapić moment, kiedy elektryk przestaje być wystarczający. Jednak jak będzie nam się spieszyć, to na spokojnie dobijemy nawet do 10 l/100 km.
Umówmy się, że Volvo XC90 nie jest miejskim autem i najlepiej czuje się w dalszych trasach. W przypadku tych podmiejskich, gdy możemy jechać płynnie (~80 km/h), powinniśmy uzyskać spalanie na poziomie 6,3 l/100 km (zasięg: ~1120 km). To wciąż zadowalający wynik, więc wyjedźmy na drogi szybkiego ruchu:
- 100 km/h: 7 l/100 km (zasięg: ~1010 km),
- 120 km/h: 8,6 l/100 km (zasięg: ~820 km),
- 130 km/h: 9,5 l/100 km (zasięg: ~740 km),
- 140 km/h: 10,5 l/100 km (zasięg: ~670 km).
Powyższe dane uzyskałem osobiście, a podkreślam to, gdyż w przypadku jazdy na tempomacie rezultaty były… średnio o 1 l gorsze. Po prostu ten system nie zwraca uwagę aż tak na wzniesienia i jego priorytetem jest płynność jazdy, co z resztą jest zrozumiałe. Z kolei silnik spalinowy XC90 jest bardzo chętny przyjmować większe dawki paliwa, więc nawet kilka szybszych wyprzedzeń może istotne odbyć się na wynikach. Najzwyczajniej w świecie dynamiczna jazda 450-konnym Volvo nie będzie oszczędna i trzeba liczyć się nawet ze spalaniem ponad 15 l/100 km.
PS. To wciąż lepsze wyniki względem bezpośredniego konkurenta w postaci BMW X5 50e.
Sytuacja wygląda zupełnie inaczej, gdy zdecydujemy się podróżować na samym prądzie. Tylko nie będzie to trwało długo, bo sam producent podaje zasięg w postaci +/-70 km (w zależności od wyposażenia). Mnie udało się pokonać około 50 km, czyli dużo mniej, a wynika to w głównej mierze z uwzględnienia dróg szybkiego ruchu (~15 km). W samej jeździe miejskiej spodziewam się, że udałoby się zbliżyć do danych Volvo.
Niemniej XC90 nie będziemy w stanie szybko ładować. Producent postawił wyłącznie na podstawowe złącze Type 2, czyli auto przyjmie wyłącznie prąd AC. Z kolei ładowarka pokładowa obsługuje maksymalnie 6,4 kW. Oznacza to, że minimalnie potrzebujemy 3 godzin na pełne naładowanie akumulatora trakcyjnego. Z drugiej strony wystarczy zwykłe gniazdko 230 V, aby w 5 godzin uzyskać wspomniany zasięg na prądzie.
Systemy wsparcia w Volvo to przede wszystkim bezpieczeństwo

Wiecie już, że platforma Android Automotive w wydaniu Volvo jest bardzo prosta w swojej konstrukcji i nie rozpieszcza nas przeróżną funkcjonalnością. Jednak mówimy jednocześnie o marce, która słynie z tego, że chce, aby ich auta były bezpieczne. Dlatego nie brakuje systemów wsparcia, choć możliwości ich konfiguracji zostały ograniczone do minimum. W oprogramowaniu znajdziemy zaledwie kilka pozycji, które pozwalają nam niekoniecznie na wyłączenie poszczególnych rozwiązań, ale bardziej na dostosowaniu tego, jak mają reagować.
Volvo siłą rzeczy oferuje system rozpoznawania znaków, ale przyznam bez bicia, że działa on miernie i stosunkowo rzadko wskazuje faktycznie dobre, aktualnie obowiązujące ograniczenie prędkości. Dlatego pojawiają się dźwięki przy zbyt szybkiej jeździe, ale bardzo szybko możemy je wyłączyć. Wystarczy wcisnąć lewą strzałkę na kierownicy (lewa sekcja).
Lusterka w testowanym XC90 są bardzo duże i zapewniają świetną widoczność. W tym wypadku nie mam się kompletnie czego czepiać, a wręcz można uznać je za wzór. Tyczy się to także ich funkcjonalności, bo obok wyraźnych wskazań z czujników martwego pola pojawia się funkcja samościemniania i to w obu lustrach. Podobnie wygląda sytuacja z opuszczaniem tafli podczas cofania.
Przechodzimy do adaptacyjnego tempomatu, który w testowanym Volvo XC90 jest bardzo bezpieczny. Odnoszę się w tym momencie tak naprawdę do sposobu reagowania na auta jadące przed nami. Na cyfrowych zegarach szybko zauważymy, kiedy radary wykryją „przeszkodę” i XC90 dosyć wcześnie zacznie zwalniać. Jednak robi to bardzo delikatnie, zwiększając moc hamowania wprost proporcjonalnie do pozostałej odległości. Tak samo wygląda sytuacja z przyspieszeniem. Żadnych szarpnięć, aczkolwiek niektórzy oczekiwaliby większej, domyślnej dynamiki.
Obok adaptacyjnego tempomatu pojawia się Pilot Assist, czyli nic innego jak system utrzymywania w pasie ruchu z aktywną jazdą w zakrętach. Działa on świetnie, choć dosyć szybko się wyłącza, gdy zaczniemy z nim walczyć lub jeździć z wyższymi prędkościami (powyżej 130 km/h). Oczywiście jesteśmy o tym informowani w bardzo wyraźny sposób. Po prostu wszelkie kamery i radary Volvo faktycznie dbają o to, aby jeździć bezpiecznie. Na drogach szybkiego ruchu jazda z Pilot Assist faktycznie ułatwia pokonywanie dalekich tras, bo sam z siebie nie ma problemów z rozpoznawaniem linii na drodze.
Reflektory Volvo XC90 to jeden z tych punktów rozpoznawczych, po których poznamy drugi lifting. Wraz z grillem zmienił się ich wygląd, choć oczywiście w delikatny sposób. Niemniej jakość podstawowego snopu światła jest rewelacyjna w każdym calu. Daleko, bardzo szeroko, bardzo jasno, czyli naprawdę idealnie. Do tego dodajmy dwa, istotne urozmaicenia: wsparcie podczas manewrowania poprzez dodatkowe oświetlenie i… spryskiwacza. Tak, Volvo wciąż stosuje wysuwane dysze spryskiwaczy na reflektory, które doceniłem, gdy w kwietniu nagle pojawiła się śnieżyca i mrok w ciągu dnia.
Za to mieszane uczucia mam co do systemu segmentowych świateł drogowych, które… mają lepsze i gorsze chwile. Jednego dnia XC90 nie ma najmniejszych problemów z rozpoznawaniem innych uczestników ruchu i skutecznie ich wycina. Z kolei drugiego po prostu zero-jedynkowo przełącza światła między trybem mijania i długimi, bez korzystania z segmentów – swoją drogą czasami zbyt wolno. Być może to kwestia egzemplarza, a być może konieczność aktualizacji oprogramowania. Jednak ostatecznie i tak uważam, że starsze rozwiązanie (patrz: test Volvo S60 Polestar) było efektywniejsze.
Na koniec został nam system kamer 360 stopni, który oferuje podstawową jakość obrazu i taką samą funkcjonalność. W tej klasie cenowej możemy liczyć już na wyższą szczegółowość, aczkolwiek wciąż nie ma problemów z dostrzeganiem przeszkód. Jednak próżno szukać systemów aktywnie wspierających parkowanie lub dodatkowych wskazań. Mało tego, bardzo brakowało mi nawet automatycznego przełączania podglądu obrazu z kamer do miejsc, do których się zbliżałem.
Test Volvo XC90 T8 Plug-In. Podsumowanie i nasza opinia

Kończymy test Volvo XC90 T8 Plug-In, a więc bardzo wygodnego SUV-a z segmentu premium, któremu kompletnie nie brakuje mocy i oferuje niesamowity komfort podróżowania. Jest to auto, które będziemy uwielbiać na dalekich trasach za sprawą m.in. adaptacyjnego zawieszenia, świetnych foteli, praktycznego wnętrza na czele z bagażnikiem, czy też wybitnego systemu nagłośnieniowego. Poza tym Volvo to wciąż producent, który nie wymaga studiowania obszernych instrukcji i nauki działania systemów, bo wszystko jest bajecznie proste w obsłudze.
Niemniej zaleta może być też wadą, bo jednak oprogramowanie w ogólnym rozrachunku jest dosyć ubogie, jeśli chodzi o personalizację działania poszczególnych modułów w aucie. Sam system ma też miejscami bolączki z wydajnością. Po cichu liczę, że uda się to wszystko zaadresować w aktualizacjach. Jednak one nie poprawią spalania, więc jeżeli nie macie możliwości ładowania auta ze swojego prądu, to może warto wybrać słabszą, aczkolwiek wciąż dynamiczną benzynę bez Plug-Ina, która jest dużo tańsza.
Źródło: oprac. własne. Zdj. otwierające: Łukasz Pająk / Android.com.pl
Samochód na okres testów został udostępniony przez producenta i nie miał on wpływu na treść materiału. Część odnośników to linki afiliacyjne lub linki do ofert naszych partnerów. Po kliknięciu możesz zapoznać się z ceną i dostępnością wybranego przez nas produktu – nie ponosisz żadnych kosztów, a jednocześnie wspierasz niezależność zespołu redakcyjnego.
Artykuł Przetestowałem Volvo XC90 T8 i doskonale rozumiem miłośników tej marki pochodzi z serwisu ANDROID.COM.PL - społeczność entuzjastów technologii.