Kultowe polskie gry z lat 90. Klimat i czasy dzieciństwa
Kto z was grał na komputerze pod koniec ubiegłego wieku? To właśnie wtedy na dobre zaczął rozwijać się polski rynek gier wideo, który zdołał stworzyć kilka ponadczasowych hitów. Dzisiaj rzucimy okiem na kultowe polskie gry z lat 90. Był to czas szalony, podobnie jak sama rozgrywka! Spis treści: Kultowe i dobre, polskie gry wideo Polska […] Artykuł Kultowe polskie gry z lat 90. Klimat i czasy dzieciństwa pochodzi z serwisu PlanetaGracza.pl.

Kto z was grał na komputerze pod koniec ubiegłego wieku? To właśnie wtedy na dobre zaczął rozwijać się polski rynek gier wideo, który zdołał stworzyć kilka ponadczasowych hitów. Dzisiaj rzucimy okiem na kultowe polskie gry z lat 90. Był to czas szalony, podobnie jak sama rozgrywka!
Spis treści:
Kultowe i dobre, polskie gry wideo
Polska grami stoi, zgodzicie się? Myślę, że w ciągu ostatnich np. 15 lat pojawiło się całe mnóstwo genialnych produkcji rodem z Polski. Wiedźmin, Cyberpunk, Dying Light, Frostpunk, Silent Hill 2 Remake — sporo tego. Ale jednak początki polskiego gamedevu sięgają znacznie dalej. Wystarczy przypomnieć sobie pierwszą polską grę wideo. Ta powstała w czasach, gdy nawet waszych rodziców mogło nie być na świecie. To całkiem dawno.
Dzisiaj rzucimy okiem na dość specyficzny okres w historii gier wideo, również w Polsce. Chodzi bowiem o lata 90. ubiegłego wieku. To właśnie wtedy rodzimi twórcy stworzyli kilka cudownych klasyków. Tym razem weźmiemy na tapet 4 z nich. To kultowe polskie gry, które zwyczajnie musicie znać.
Franko: The Crazy Revenge — dajmy sobie w twarz
Franko: The Crazy Revenge to gra, która dla wielu graczy w Polsce stała się czymś więcej niż tylko klasyczną bijatyką. To brutalna, absurdalna i jednocześnie niesamowicie swojska opowieść o zemście, osadzona w szarych, zdewastowanych realiach lat 90. Akcja gry toczy się na ulicach Szczecina, które, choć mocno przerysowane, pełne są odniesień do autentycznej polskiej codzienności z tamtego okresu: graffiti na murach, śmierdzące trzepaki, meliny, milicjanci, ZOMO, karatecy w ortalionach i kultowy Fiat 126p. Gracz wciela się w Franko – zakapiora z charakterem – który po tragicznej śmierci przyjaciela rusza w samotną krucjatę przeciwko lokalnemu półświatkowi. To historia o zemście, ale też o frustracji, rozpaczy i próbie odnalezienia sprawiedliwości w świecie, gdzie nikt jej już nie oczekuje.
Zobacz też: Polski RoboCop powraca. Nowy materiał z wyczekiwanej strzelanki
Mimo że technicznie gra miała swoje ograniczenia – długie czasy ładowania, toporną animację i ograniczoną płynność – nadrabiała to wszystkim, co miała do powiedzenia: autentycznością, bezczelnością i wyjątkowym klimatem. Franko był wulgarny, brutalny i często balansował na granicy dobrego smaku, ale dzięki temu zdobył serca całego pokolenia graczy. Jego brutalne pojedynki, kultowe odzywki („Masz w ryj!”) i nieocenzurowana forma wyróżniały się na tle zachodnich produkcji, które zazwyczaj były znacznie bardziej ugrzecznione. Franko nie przepraszał za to, czym był. Stał się ikoną polskiego gamingu nie dlatego, że był perfekcyjny, ale dlatego, że był prawdziwy – brudny, ostry i przerażająco znajomy.
Książe i Tchórz
Książę i Tchórz z 1998 roku to gra, która w sercach wielu graczy zapisała się jako jedno z najcieplejszych i najbardziej oryginalnych wspomnień z dzieciństwa lub młodości. To klasyczna przygodówka point-and-click, ale daleka od bycia kolejnym powieleniem znanych schematów. Zamiast typowego herosa, dostajemy bohatera z przypadku – nieśmiałego chłopaka, który niespodziewanie zostaje wrzucony w buty dzielnego księcia. Ta nagła zmiana losu staje się początkiem pełnej absurdu, humoru i niespodziewanych zwrotów akcji opowieści. Świat gry jest baśniowy, ale jednocześnie przerysowany i ironiczny, pełen postaci, które równie dobrze mogłyby występować w satyrycznym teatrze. Gracz nie tylko przemierza zamki, lasy i mroczne podziemia, ale też obserwuje, jak jego bohater – krok po kroku – zaczyna zmieniać się i dojrzewać. W tle zaś słychać głosy znanych polskich aktorów, co dodaje całości niepowtarzalnego, lokalnego charakteru.
To właśnie ta osobowość, która bije z każdego kadru i dialogu, sprawia, że Książę i Tchórz wciąż potrafi oczarować. Gra ma duszę – czuć w niej ogromną pasję twórców, którzy nie bali się stworzyć czegoś nietuzinkowego, pełnego autoironii i odwagi w podejściu do narracji. Ręcznie rysowane tła, dopracowane animacje i żywe dialogi tworzą świat, który mimo upływu lat nie traci swojego uroku. To nie tylko nostalgiczna podróż do przeszłości, ale też przypomnienie, że dobra gra to niekoniecznie ta z największym budżetem – lecz ta, która zostawia ślad. Książę i Tchórz był właśnie taką produkcją: niepozorną perełką, która udowodniła, że polska wyobraźnia i poczucie humoru mogą iść w parze ze świetnym wykonaniem.
Zobacz też: 132 tanie gry na PC do 5 zł. Kiedyś kosztowały po 200 zł, teraz są jak za darmo
Sołtys – polskie gry i rodzime realia, czyli strzał w dziesiątkę
Sołtys z 1995 roku, wydany przez LK Avalon, to jedna z tych gier, które na zawsze zapisały się w pamięci graczy wychowanych w erze dyskietek i komputerów klasy PC z systemem DOS. To pełna humoru przygodówka point-and-click, która przenosi nas w sam środek swojskiej, polskiej wsi – świata, który z jednej strony tętni życiem, a z drugiej jest przerysowany do granic absurdu. Tytułowy bohater, sołtys Kazimierz Budniok, zostaje rzucony w wir wydarzeń, gdy jego przyszły zięć ucieka sprzed ołtarza. Wyrusza więc na misję, która prowadzi go przez serię przedziwnych i często komicznych sytuacji, pełnych groteskowych postaci i niecodziennych zagadek. Gra, choć osadzona w realiach wiejskich, w rzeczywistości stanowi parodię codzienności – z celnymi obserwacjami, nawiązaniami kulturowymi i przymrużeniem oka wobec tego, co „typowo polskie”.
Tym, co naprawdę wyróżnia Sołtysa, jest jego niepowtarzalny klimat – ta mieszanka nostalgii, humoru i lokalnego kolorytu. Dziś jego grafika może wydawać się archaiczna. Co więcej, interfejs miejscami toporny, ale wtedy miał w sobie coś autentycznego, co przyciągało graczy jak magnes. Niewątpliwym smaczkiem był polski dubbing, nagrany w stylu amatorskim, ale z takim zaangażowaniem i charakterem, że dodawał grze duszy. To nie była produkcja na światowym poziomie, bez dwóch zdań. Ale właśnie dzięki temu miała w sobie coś swojskiego, prawdziwego – jak rozmowa z wujkiem przy herbacie w kuchni z boazerią. Wiem, że na pewno kojarzycie ten klimat! Sołtys to gra, która nie próbowała być czymś więcej niż była – a dzięki temu stała się czymś wyjątkowym.
Polanie – pierwszy polski RTS?
Polanie z 1996 roku to nie tylko gra – to kawałek nostalgii zaklęty w pikselach, wspomnienie czasów, gdy polska branża gier dopiero stawiała swoje pierwsze odważne kroki. Wyprodukowana przez niewielkie, ale ambitne studio MDF, ta strategia czasu rzeczywistego zaskakiwała na wielu frontach. Wcielając się w młodego księcia Mireka, gracz musiał odbudować spalony przez najeźdźców gród i poprowadzić swoich poddanych ku świetlanej przyszłości. Ale to, co naprawdę wyróżniało Polan, to unikalny klimat osadzony głęboko w słowiańskich mitach, wierzeniach i estetyce. Zamiast typowych koszar i fabryk widzieliśmy drewniane chaty, stada krów i pola uprawne. Zamiast ropy czy złota – gospodarka opierała się wyłącznie na mleku. Tak, mleku. Ten z pozoru absurdalny pomysł działał zaskakująco dobrze, wprowadzając do rozgrywki niecodzienny rytm i wymagając zupełnie innego podejścia do planowania rozwoju wioski.
Zobacz też: Cena Mafia: The Old Country zaskakuje. Gracze są w szoku
Mimo swoich ograniczeń technologicznych, Polanie imponowali rozmachem artystycznym i przywiązaniem do detali. Każda misja miała swoją narrację, często przetykaną ręcznie rysowanymi przerywnikami filmowymi i charakterystycznym polskim dubbingiem, który dodawał grze autentyczności i lokalnego kolorytu. To była gra robiona z pasją – czuło się to w każdej linii dialogu, w każdym pikselu zielonego pastwiska i w każdej nutce niezwykle klimatycznej ścieżki dźwiękowej autorstwa Krzysztofa „Komedy” Wodniczaka. Dla wielu graczy Polanie byli nie tylko przygodą, ale także pierwszym doświadczeniem z rodzimą produkcją, która mogła śmiało konkurować z zagranicznymi hitami. Dziś ta gra to już legenda – sentymentalny powrót do czasów, gdy wyobraźnia twórców była ważniejsza niż budżet, a mleko naprawdę rządziło światem. Przykład, że polskie gry mogły nawet lata temu być “jakieś” – choćby bardzo fajne.
Źródło: Opracowanie własne
Artykuł Kultowe polskie gry z lat 90. Klimat i czasy dzieciństwa pochodzi z serwisu PlanetaGracza.pl.